Pierwsza pomoc – prezentacja

Udzielanie pierwszej pomocy to umiejętność kluczowa dla każdego człowieka. Każdy z nas może stanąć przed koniecznością zatamowania krwawienia, usztywnienia złamanej kończyny czy też wykonania resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Przed udzieleniem pierwszej pomocy przedmedycznej należy bezwzględnie pamiętać o kilku rzeczach.

  • Zawsze musisz najpierw zadbać o własne bezpieczeństwo!
  • Dzwoniąc na 112, musisz podać adres zdarzenia, a nie swój domowy.
  • Zawsze reanimuj, jeśli nie ma pulsu – to może być jedyna szansa poszkodowanego.
  • Unikaj kontaktu z krwią lub używaj rękawiczek w celu zminimalizowania ryzyka zakażeń.
  • Jeśli nie chcesz robić sztucznego oddychania, skup się na uciskaniu klatki.
  • Nigdy nie usuwaj się ciała poszkodowanego wbitych szkieł, noży, drutów – to zadanie chirurgów.
  • Nie tamuj krwawienia z uszu ani z głowy – tego typu urazy najpierw musi obejrzeć lekarz.

Pierwsza pomoc przedmedyczna – główne zasady

  1. Upewnij się, że nie grozi ci niebezpieczeństwo, i dopiero wtedy podejdź do poszkodowanego.
  2. Sprawdź, czy poszkodowany jest przytomny – zapytaj go, czy cię słyszy, lekko potrząsając jego ramieniem. Jeśli poszkodowany jest przytomny, zapytaj, co się stało i oceń jego stan. Jeśli uznasz, że potrzebuje pomocy medycznej (złamania, głębokie rany, głęboki szok), zadzwoń po pomoc (999 – bezpośrednio na pogotowie lub 112 – ogólny numer alarmowy, także w Unii Europejskiej). Pozostań z poszkodowanym i obserwuj go aż do przyjazdu pogotowia.
  3. Jeśli poszkodowany nie odpowiada, zadzwoń po pomoc jeśli jesteś sam (999 lub 112) lub wskaż osobę, która ma to zrobić – zwróć się do kogoś z rozkazem: „Proszę teraz zadzwonić na numer 999”. Musisz być stanowczy – ludzie często nie reagują i czekają, aż ktoś inny zadzwoni po pomoc.
  4. Telefon po pomoc – podajesz krótko informacje i słuchasz wskazówek dyspozytora. Mówisz zwieźle:
    • kto wzywa pomocy (ja jako świadek, poszkodowany itp.),
    • co się stało (wypadek, pożar, upadek, utrata przytomności itp.),
    • gdzie się stało (adres miejsca zdarzenia),
    • kto został poszkodowany i ile osób potrzebuje pomocy,
    • czy istnieją inne zagrożenia. Uwaga! Ludzie w stresie często się mylą, np. pytani przez dyspozytora o adres, podają swój. Staraj się zachować spokój i odpowiadać na pytania dyspozytora oraz wykonuj jego wskazówki aż do przyjazdu pomocy.
  5. Jeśli osoba poszkodowana nie odpowiada, musisz sprawdzić, czy oddycha. Przyłóż ucho blisko jej ust i obserwuj klatkę piersiową. Jeśli czujesz oddech, a klatka piersiowa się unosi, ułóż poszkodowanego w pozycji bezpiecznej. Następnie obserwuj go aż do pojawienia się pogotowia.
  6. Jeśli nie czujesz oddechu, a klatka piersiowa się nie unosi, musisz przystąpić do resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO).
  7. Resuscytacja krążeniowo-oddechowa poszkodowanego bez oddechu: Wykonaj 30 uciśnięć klatki piersiowej, a następnie dwa wdechy. Staraj się uciskać w tempie 100 razy na minutę (w rytm piosenki Stayin alive).
  8. RKO wykonuj do momentu, gdy poszkodowany odzyska przytomność (wtedy ułóż go w pozycji bezpiecznej, bądź do przyjazdu karetki (nieważne ile czasu to zajmie, nie rezygnuj!). Ważne: jeśli nie masz maseczki i nie chcesz wykonywać sztucznych oddechów, nie musisz tego robić – skup się na uciskaniu klatki piersiowej!

Zapoznaj się z prezentacją, która mówi o podstawowych działaniach w przypadku większości sytuacji, jakie mogą nas spotkać. Pamiętaj: wiedza, jak się zachować w przypadku wypadku bądź jakiegokolwiek zagrożenia zdrowia lub życia, jest bezcenna.

Jak walczyć z prokrastynacją?

Jak walczyć z prokrastynacją - technika pomodoro

Jest piątek. Nadszedł weekend! Psuje ci go tylko świadomość, że musisz przygotować się do sprawdzianu z fizyki zapowiedzianego na przyszły tydzień. Ale przecież masz siedem dni! W weekend powinno się odpoczywać, więc i ty, słusznie, oddajesz się przez sobotę i niedzielę przyjemnościom. Otrzeźwienie przychodzi w poniedziałek rano, gdy okazuje się, że nie zrobiłeś zadania z matematyki i polskiego. Na szybko wpisujesz coś do ćwiczeń z języka ojczystego, a z matematyki bierzesz nieprzygotowanie. W końcu masz do tego prawo. Poniedziałek po szkole się nie liczy. W środę są inne lekcje, na które trzeba się postarać. W czwartek po południu należy jednak wziąć się do pracy! Ale nagle okazuje się, że pokój jest nieposprzątany! Masz też wewnętrzne poczucie, że MUSISZ właśnie teraz uporządkować zdjęcia z wakacji (przecież w razie awarii komputera znikną bezpowrotnie). Przy okazji stwierdzasz, że niektóre z fotografii należy wyretuszować, co zjada Ci kolejne kwadranse. Bardzo ważną sprawą staje się też zerknięcie na wszystkie social media, które niezauważenie pochłaniają ci godzinę. Nagle niezwykle ciekawe okazują się artykuły na portalu informacyjnym, więc wsiąkasz na kolejne minuty. Postanawiasz pouczyć się rano, kiedy umysł na pewno będzie świeży i wypoczęty. Podświadomie wiesz, że i tak zaśpisz, a sprawdzianu z fizyki nie będziesz mógł wpisać do listy swoich sukcesów…

Co to jest prokrastynacja?

Co to jest prokrastynacja i jak z nią walczyć?

Jeśli w powyższym opisie widzisz swoje zachowanie, to wiedz, że nie jest to nic dziwnego, a nawet ma swoją fachową nazwę. Prokrastynacja to nic innego, jak odkładanie zadań do wykonania na później i niechęć do wypełnienia obowiązków. Jeśli nie widzimy w naszym działaniu sensu i natychmiastowego efektu, tracimy ochotę na pracę.

Jaka na to rada? Można tutaj użyć banałów typu: „co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj” lub „systematyczność kluczem do sukcesu”. Wszyscy o tym wiemy. Ale jak się zmobilizować do nauki? Nie ma idealnego przepisu na odkrycie w sobie zasobów systematyczności. Ale są sposoby na to, by zmienić nieco swój punkt widzenia. Pierwszą rzeczą jest ustalenie swoich celów – niech są to małe kroki, a nie wielkie sukcesy. Zapisz na kartce, co chcesz osiągnąć do końca roku. Nie wpisuj „oceny bdb na semestr z matematyki”, bo to cel odległy. Wpisz raczej „Otrzymanie oceny lepszej niż dst z każdego sprawdzianu i każdej kartkówki”. Duże sukcesy składają się z małych, więc zbieraj te codzienne cegiełki i powoli buduj swoje zwycięstwo.

Ustal godziny, które poświęcisz na naukę, odrobienie zadania, czytanie lektur i utrwalenie materiału. Przykładowo – w godzinach 17.00-18.00 nie ma Cię dla nikogo, bo pracujesz w domu. Jeśli jestes nocnym markiem i świetnie funkcjonujesz wieczorem – ucz się przed snem. Nie wykorzystuj do tego soboty i niedzieli – weekend zostaw dla siebie (będzie to możliwe, jeśli każdego dnia roboczego poświęcisz np. 1-2 godziny na pracę w domu). W ten sposób zadania będziesz odrabiać na bieżąco. O niczym nie zapomnisz i nigdy nie zabraknie ci cennego czasu.

Technika pomodoro – jak skoncentrować się i kończyć zadania?

Pozostaje jeszcze kwestia koncentracji. W latach ’90 wynaleziono świetny sposób zarządzania czasem. Technika Pomodoro to sposób zmuszenia się do skupienia, ale tylko przez 25 minut. Na czym to polega? Definiujesz sobie zadania: dziś muszę odrobić pracę domową z biologii i chemii, zrobić referat z historii i powtórzyć lekcje z polskiego i angielskiego. „Włączasz” pierwszego pomidora, czyli zaczynasz odliczanie 25 minut. Odliczać możesz kuchennym minutnikiem lub poprzez dedykowane programy. Przez ten czas musisz się skupić tylko i wyłącznie na pracy. Nie możesz zerknąć na Instagram, odczytać smsa czy pójść po herbatę.

Technika pomodoro - zarządzanie czasem dla uczniów

Musisz pracować przez pełne 25 minut. Po tym czasie robisz sobie 5 minut przerwy – możesz zjeść jabłko, przejść się, zerknąć na Internet. Później włączasz kolejnego pomidora. Jeśli masz wiele pracy i dojdziesz do czwartego pomidora, robisz sobie półgodzinną przerwę. Jeśli masz kłopoty z koncentracją, skróć pomidory do 20 lub 15 minut.

Taki sposób wykorzystania czasu jest niezwykle efektywny. Okazuje się, że wykonanie konkretnego zadania zajmuje o wiele mniej czasu, jeśli poświęcamy się tylko pracy i zachowujemy maksymalne skupienie. Każdego dnia sumujemy liczbę pomidorów i sprawdzamy nasze postępy. Jeśli znamy osobę mierzącą czas pracy w ten sam sposób, możemy porównywać wyniki. Może więc pomidory są sposobem na walkę z prokrastynacją?

Antybiotyki to nie cukierki…

Wyzwanie 10 lat (#10yearschallenge) to popularna przed kilkoma miesiącami zabawa, w której internauci porównywali na fotografiach swój wygląd obecnie i przed dziesięcioma laty. Na poniższym zdjęciu wykorzystującym ten schemat widać skuteczność antybiotyków w walce z kulturami bakterii przed dekadą i aktualnie. Ciemniejsze pola dookoła próbek antybiotyków to bariera, do której bakterie nie namnażają się. Widać jak na dłoni, że siła działania antybiotyków dramatycznie się zmniejszyła.

Odporność bakterii na antybiotyki

Co oznacza to dla ludzi? Przede wszystkim coraz mniejsze szanse na skuteczną walkę z infekcjami bakteryjnymi. Odkrycie działania penicyliny (pierwszego antybiotyku) przez Aleksandra Fleminga było przełomem i pozwoliło skutecznie przeciwdziałać infekcjom bakteryjnym, stanowiącym dotąd śmiertelne ryzyko.

Niestety siła antybiotyków jest od tego czasu skutecznie zaprzepaszczana. Należy uświadomić sobie, że większość antybiotyków została odkryta ponad pół wieku temu. W ciągu ostatnich dwudziestu lat pojawiły się jedynie dwie nowe odmiany antybiotyków. Bakterie więc miały mnóstwo czasu, by się uodpornić. W uproszczeniu do powstania antybiotykoodporności przyczyniają się następujące działania:

  • lekarze często przepisują antybiotyk „na wszelki wypadek”, nie upewniając się, czy rzeczywiście choroba pacjenta wywołana jest bakteriami,
  • rzadko stosowana jest diagnostyka pozwalająca określić, jakie bakterie powodują chorobę i jak dobrać najskuteczniejszy typ antybiotyków,
  • pacjenci domagają się od lekarza antybiotyku, bo przekonani są o jego skuteczności, pomimo że ich choroba może mieć podłoże wirusowe (kaszel, grypa) a nie bakteryjne,
  • chorzy leczą się sami i załatwiają sobie tabletki na własną rękę, przyjmując stare antybiotyki znalezione w domu bądź pół opakowania niezużytego przez kogoś z rodziny,
  • pacjenci są nierzetelni w przyjmowaniu aktybiotyków – zamiast zgodnie z zaleceniami zużyć całe opakowanie, w momencie lepszego samopoczucia odstawiają tabletki, dzięki czemu niezabite bakterie nabywają odporności,
  • zwierzęta hodowlane faszerowane są antybiotykami, których część wydalana jest do gleby, powietrza i wody, a także trafia do ludzi w postaci mięsa.

Odbierając w 1945 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny, Aleksander Fleming ostrzegł:

Może nadejść czas, kiedy penicylina będzie kupowana przez każdego w sklepach. Wtedy istnieje niebezpieczeństwo, że osoba nieświadoma może wziąć zbyt małą dawkę leku i uczynić bakterie odpornymi na działanie antybiotyku. Oto hipotetyczna ilustracja. Pan X ma ból gardła. Kupuje trochę penicyliny i przyjmuje, nie na tyle, by zabić paciorkowce, ale na tyle, by wykształcić w nich odporność na penicylinę. Potem zaraża swoją żonę. Pani X dostaje zapalenia płuc i jest leczona penicyliną. Ponieważ paciorkowce są teraz odporne na penicylinę, leczenie zawodzi. Pani X umiera. Kto jest przede wszystkim odpowiedzialny za śmierć pani X? Dlaczego pan X, którego niedbałe użycie penicyliny zmieniło naturę mikroorganizmu? Moralnie: Jeśli używasz penicyliny, użyj jej wystarczająco dużo.

Według szacunków, ilość zgonów z powodu infekcji bakteryjnych będzie rosnąć (już teraz szacuje się, że liczba ofiar infekcji lekoodpornych wynosi 700 000 ofiar rocznie) i prawdopodobnie w 2050 roku więcej ludzi będzie umierać z powodu zakażeń niż nowotworów. Pamiętaj! Antybiotyki to nie magiczne cukierki! Stosuj się do zaleceń lekarza i nie bierz ich „na wszelki wypadek”. Nie przyczyniaj się do rozwoju antybiotykoodporności! 

Udar – trzy ważne zasady

29 października obchodzimy Dzień Udaru Mózgu. W Polsce średnio co 8 minut ktoś doznaje udaru. Rocznie aż 30 tysięcy osób dotkniętych tym schorzeniem umiera, wielu też doświadcza trwałej niepełnosprawności. Stąd tak ważna jest profilaktyka i uważne obserwowanie osób w swoim otoczeniu – szczególnie dziadków czy starszych sąsiadów, ale nie tylko – nierzadko udar dotyka osoby bardzo młode.

Wyróżnia się dwa czynniki ryzyka. Te, na które nie mamy wpływu, to głównie: wiek (po 55 roku życia ryzyko szybko wzrasta), rodzinne i genetyczne predyspozycje, płeć (mężczyźni doznają udaru częściej niż kobiety) i przebyte wcześniej choroby układu krążenia.

Z drugiej strony istnieje wiele czynników, które możemy i powinniśmy kontrolować. Należą do nich m. in.: nieleczone nadciśnienie tętnicze, choroby serca i cukrzyca, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, otyłość i brak aktywności fizycznej. Stąd też powinniśmy nie tylko sami prowadzić zdrowy tryb życia, ale także namawiać do ruchu, wizyty u lekarza czy rzucenia używek swoich bliskich znajdujących się w grupie ryzyka.

Udar jest poważnym zagrożeniem życia człowieka. Szybka diagnoza i odpowiednia pomoc medyczna może uratować komuś życie. Stąd tak ważna jest wiedza i reakcja.

Jak rozpoznać udar?

Jeśli u bliskiej osoby zauważysz jeden z trzech poniższych objawów, istnieje bardzo wysokie (do 97%) prawdopodobieństwo udaru. Zapamiętaj test FAST (ang. szybko), dzięki któremu w minutę będziesz w stanie zdiagnozować, czy u danej osoby wystąpił udar:

  1. FACE (twarz)
    • Poproś chorego, by się uśmiechnął. Jeśli jeden z kącików nie unosi się lub wręcz opada, a uśmiech jest asymetryczny, może to oznaczać udar.
  2. ARM (ręka)
    • Poproś, by chory wyciągnął przed siebie obie ręce (lub nogi, w przypadku pozycji leżącej). Jeśli nie potrafi poruszyć jedną ze stron, może oznaczać to udar.
  3. SPEECH (mowa)
    • Poproś chorego o powtórzenie czegoś, co powiesz (np. Dziś zjemy na obiad makaron). Jeśli nie rozumie lub jego mowa jest bełkotliwa bądź niezrozumiała, może to oznaczać udar.
  4. TIME (czas)
    • Jeśli zaobserwowałeś chociaż jeden z powyższych objawów, natychmiast dzwoń po pomoc (telefon na pogotowie 999 lub alarmowy 112) i powiedz, że podejrzewasz u chorego udar. Liczy się każda minuta, gdyż z każdą chwilą obumierają komórki nerwowe chorego.

Mikroplastik to nie mit

plastik.jpgW ostatnich latach znacznie wzrosła świadomość naszego społeczeństwa w zakresie ekologii i działań chroniących środowisko naturalne. Segregujemy śmieci, organizujemy akcje sprzątania, staramy się wybierać opakowania wielorazowego użytku i minimalizować nasz ślad węglowy. Nadal jednak istnieje wielu ludzi nieprzyjmujących do wiadomości, że ich codzienne działania mają realny wpływ na przyrodę.

Jednym z największych problemów współczesnego świata jest plastik. Wszyscy wiemy, że towarzyszy nam wszędzie – nie tylko jako opakowania produktów spożywczych czy materiał, z którego są wykonane ubrania, obuwie, akcesoria czy zabawki, ale obecnie również w formie mikro jako składnik kosmetyków, zawartość wody i organizmów zwierząt czy pył unoszący się w powietrzu, którym oddychamy. Co więcej, okazuje się, że przeciętny człowiek w przeciągu tygodnia wchłania około 5 gramów mikroplastiku, czyli tyle, ile waży karta kredytowa – w postaci pożywienia, wody czy po prostu oddychając…

Skąd ten mikroplastik?

Mikroplastik to mieszanina cząsteczek tworzyw, włókien i granulek, których wielkość nie przekracza 5 mm. Istnieją jego dwa rodzaje: pierwszy z nich nazywany jest mikroplastikiem pierwotnym i od początku istnieje w takiej formie. Powstaje w wyniku użytkowania opon samochodowych, prania ubrań wykonanych z materiałów syntetycznych (nie każdy wie, że np. polary są wykonane z plastiku) czy też jako efekt ścierania tworzyw sztucznych. Druga forma to mikroplastik wtórny powstający w wyniku rozpadu większych cząstek plastiku na mniejsze (jak np. rozkład butelek typu PET). Ten rodzaj odpowiada za zanieczyszczenia większości mórz.

Kluczem do zrozumienia tego, że każde nasze działanie niesie ze sobą odpowiedzialność za środowisko, jest nieubłaganie wzrastająca liczba ludzi. Obecnie jest już nas niemal 8 miliardów. Ktoś mógłby stwierdzić, że jeśli użyje tylko jednej torebki foliowej, jednej słomki do napojów, jednej butelki typu pet i jednego zestawu sztucznych talerzy ze sztućcami podczas rodzinnego spotkania, to nie będzie wcale tragedii, jeśli je później wyrzuci. Lecz jeśli sytuacja taka staje się udziałem każdego z niemal ośmiomiliardowej społeczności naszego świata, sytuacja przedstawia się zdecydowanie bardziej drastycznie.

Niektórzy sądzą, że w rzeczywistości problem zupełnie nie dotyczy Europy, gdyż około 90% plastiku w morzach pochodzi z dziesięciu rzek, z których osiem znajduje się w Azji (Jangcy, Indus, Huang He, Hai He, Ganges, Rzeka Perłowa, Amur i Mekong), zaś pozostałe dwie (Nil i Niger) w Afryce. Czy jednak zwalnia to kogokolwiek z odpowiedzialności? Nie! Oczywiste jest, że to nie pojedynczy ludzie są odpowiedzialni za katastrofalny stan środowiska, ale efektem jest zanieczyszczenie planety i należy je za wszelką cenę minimalizować, nie zaś dokładać swoją cegiełkę.

Co więc może każdy z nas zrobić?

Jest wiele działań, które pozwalają w prosty i bezkosztowy sposób zadbać o stan środowiska. Pierwszy z nich to oczywiście segregacja śmieci i edukowanie innych – np. dziadków, jeśli są mniej poinformowani, o konieczności recyklingu. Ten jednak nadal kuleje – w 2018 r. w sondażu okazało się, że 40% rodaków nie segreguje odpadów, a jedynie 30% wie, że „kartonowych” opakowań po mleku czy sokach nie należy wrzucać do niebieskiego pojemnika na papier. Stąd ważna jest edukacja nt. recyklingu, by nie popełniać podstawowych błędów.

  • Kartony, w których kupuje się płynne produkty (soki, mleko) to opakowania wielomateriałowe – wrzucamy je do żółtego pojemnika.
  • Paragony otrzymane w sklepie wrzucamy do śmieci zmieszanych – nie mogą zostać przetworzone jako zwykły papier z powodu domieszek substancji chemicznych.
  • Odpadki z mięsa i kości należy wyrzucać do śmieci zmieszanych, a nie do odpadów BIO. W tych drugich powinny się znaleźć tylko odpady roślinne.
  • Chusteczki higieniczne i zatłuszczony papier powinny lądować w odpadach zmieszanych, gdyż nie nadają się do ponownego przetworzenia.
  • Do szkła wrzucamy tylko szklane opakowania – butelki czy słoiki. Karafki, talerze, kieliszki czy szklanki powinny trafić do odpadów zmieszanych.
  • Osobno w odpowiednich punktach oddajemy przeterminowane leki, zużyte baterie, żarówki czy sprzęt elektroniczny.

recykling-e1568820069682.jpg

Co jeszcze można zrobić?

Każdy konsument podejmuje decyzje, które przekładają się na świadomość innych. Staraj się minimalizować wykorzystanie plastiku w swoim życiu i dawać dobry przykład. Może to być:

  • Unikanie kupowania kosmetyków i artykułów chemii domowej zawierających mikrogranulki.
    • Peelingi, ścierające pasty do zębów i preparaty szorujące do czyszczenia mogą być zastąpione naturalnymi odpowiednikami – sodą, płatkami owsianymi itp.
  • Kupowanie napojów w szklanych opakowaniach, przeznaczonych do recyklingu.
    • Jeśli jednak kupujesz duże ilości wody w plastiku, wybieraj butelkę o pojemności 5/6 litrów, a nie kilka półtoralitrowych. Jeśli w twoim mieście instalacja jest relatywnie nowa i czysta, przemyśl picie wody z kranu.
  • Ograniczanie korzystania z plastikowych produktów jednorazowych.
    • W pubie czy restauracji nie zabieraj słomek do napojów, nie używaj jednorazowych mieszadełek. Przyjęcie organizuj, używając papierowej lub zwykłej zastawy stołowej, nie jednorazowych platikowych talerzyków, sztućców i kubków.
  • Stosowanie toreb na zakupy wielorazowego użytku i unikanie zabierania jednorazówek, tzw. zrywek na warzywa czy owoce.
    • Miej zawsze przy sobie składaną materiałową torbę na zakupy. Większe owoce czy warzywa (arbuz, dynię czy kabaczek) możesz zabrać bez foliówki, inne zaś pakuj w torebki wielorazowe – możesz je wykonać samodzielnie.
  • Kupowanie ubrań z materiałów naturalnych (bawełna, jedwab, len, wełna).
    • Ich pranie nie powoduje uwalniania się mikroplastiku. Staraj się ograniczać pranie polarów – używaj wtedy niskiej temperatury i wolnych obrotów odwirowania.
  • Branie udziału w akcjach typu „Sprzątanie Ziemi” czy lokalnej okolicy.
    • Jeśli widzisz plastikową butelkę na poboczu podczas swojej drogi do szkoły, wrzuć ją do śmieci (najlepiej segregowanych!). Nawet jeden śmieć mniej sprawia różnicę. Możesz także samodzielnie występować z inicjatywą poprawy wyglądu okolicy.
  •  Wybieranie produktów wysokiej jakości.
    • Zamiast trzech par tańszych butów czy spodni pod względem ekologii (i stanu portfela) lepiej kupić droższą parę, która będzie trwalsza. Podobnie z torebkami – tanie ze skóry ekologicznej szybko się niszczą i częściej lądują na śmietniku.

Tym, którzy nadal nie widzą potrzeby zmiany, warto pokazać poniższą galerię…

Jak pomóc osobie z hipotermią?

Co to jest hipotermia i jak jej uniknąć?

Zima, a szczególnie ferie, to czas sprzyjający wypoczynkowi na zewnątrz. Kuligi, narty i inne sporty zimowe, a także zwykłe rzucanie się śnieżkami, spacery czy lepienie bałwana – nie tylko miłośnicy niskich temperatur znajdują przyjemność w takim spędzaniu czasu. Jednak zawsze istnieje ryzyko wychłodzenia organizmu – nie tylko wówczas, gdy temperatura powietrza spada daleko poniżej zera. Lekkie wychłodzenie ciała może skutkować dyskomfortem i przeziębieniem, a ciężkie – odmrożeniami, czy nawet prowadzić do hipotermii i śmierci.

Hipotermia – stan spowodowany wychłodzeniem organizmu poniżej temperatury 35 stopni Celsjusza. Spowodowany jest działaniem niskiej temperatury wody, powietrza, lub zahamowaniem procesów przemiany materii.

Odmrożenie – uszkodzenie skóry pod wpływem działania niskiej temperatury, objawiające się bardzo podobnie do poparzenia. Najbardziej narażone na nie są wystające części ciała: nos, uszy, palce dłoni i stóp.

Co może prowadzić do hipotermii?

Czynników jest wiele, ale przede wszystkim wymienić należy powtarzające się najczęściej:

  • nieodpowiednie i zbyt lekkie ubranie,
  • ciasne, opinające ubrania i buty, utrudniające przepływ krwi,
  • przemoczone buty czy rękawiczki,
  • silny wiatr „wywiewający” ciepło z organizmu,
  • wilgotność powietrza wzmagająca uczucie chłodu,
  • spożywanie alkoholu, który pozornie rozgrzewa,
  • przebywanie na mrozie w stanie spoczynku,
  • słaby ogólny stan organizmu – niewyspanie, osłabienie, głód itp.

Jeśli podczas przebywania na zewnątrz zauważymy u siebie lub u naszego towarzysza niepohamowane drżenie, bladość, wręcz wrażenie woskowatości skóry, znaczne wychłodzenie, senność, brak orientacji, co się dzieje – być może są to objawy wychłodzenia i należy im jak najszybciej zaradzić. W tym celu należy:

  • osłonić poszkodowanego przed mrozem i wiatrem (warto zaopatrzyć się w folię termiczną – kosztuje kilka złotych, jest bardzo niewielka, a może przydać się w kryzysowych sytuacjach, rownież w lecie),
  • zdjąć przemoczoną odzież i założyć suchą (jeśli to jest przyczyną wychłodzenia),
  • podać mu ciepły napój i wezwać pomoc. UWAGA! Nie można podawać gorących napojów osobie, która jest już poważnie wyziębiona!),
  • stopniowo ogrzewać poszkodowanego. Nie wolno dopuścić do gwałtownej zmiany temperatury, gwałtownie rozmasowywać zmarzniętych dłoni i stóp. Wszystko musi odbywać się delikatnie i stopniowo, ponieważ jeśli wystąpiły odmrożenia, może dojść nawet do oderwania się wychłodzonej części ciała!

Aby więc nie dać się mrozowi i zapobiec niebezpiecznemu wychłodzeniu organizmu, należy zabezpieczyć się wcześniej. Ważny przede wszystkim jest pożywny posiłek przed dłuższym wyjściem na zewnątrz. W miarę potrzeb należy uzupełniać płyny. Zawsze trzeba mieć przy sobie zastrzyk energii – wysokokaloryczny batonik czy termos z ciepłą posłodzoną herbatą lub kawą. Przydadzą się też chemiczne ogrzewacze dłoni i stóp, niezastąpione w kryzysowych sytuacjach, a dostępne za kilka złotych. Zaopatrzmy się w rzeczy na zmianę (do plecaka można wrzucić zapasowe skarpety, rękawiczki, czapkę i woreczki spakowane w wodoodporną reklamówkę). W przypadku przemoczenia stóp fantastycznie sprawdza się następująca metoda: zdjęcie mokrych skarpet, założenie pary suchych, na nie woreczków, a na woreczki kolejnych skarpet i znów woreczków – tak zabezpieczeni możemy założyć mokre buty i nic nie powinno się stać aż do powrotu do domu. Ubierajmy się na cebulkę. Kilka cieńszych warstw obrań chroni lepiej niż jedna gruba. Warto też pomyśleć o odzieży termoaktywnej, która odprowadza pot na zewnątrz. Przed wyjściem na mróz nie używajmy kremów nawilżających. Zawarta w nich woda może zmarznąć i zaszkodzić skórze. Policzki i nos posmarujmy kremem tłustym, który daje pewną ochronę. I bądźmy rozsądni!

Smog – nie traktuj go jak coś normalnego

Według definicji smog to nienaturalne zjawisko atmosferyczne polegające na występowaniu naraz zanieczyszczenia powietrza spowodowanego działalnością człowieka oraz znacznego zamglenia i bezwietrznej pogody. Słowo „smog” pochodzi z języka angielskiego z połączenia dwóch słów: smoke czyli dym i fog czyli mgła.

smog mapa PolskiW Polsce niestety smog jest nieodłącznym towarzyszem zimy. Choć niektórzy twierdzą, że dawniej też był smog tylko nikt z tego powodu nie dramatyzował, nie oznacza to, że problem nie istniał i nie istnieje. Zanieczyszczenie powietrza spalinami i dymem powoduje znaczne szkody w ludzkim organizmie – wystarczy wspomnieć o wpływie na układ oddechowy, krążenia i nerwowy. Drobne cząsteczki pyłu (PM 10) i jeszcze mniejsze jego drobinki (PM 3.5) sprawiają, że trudno nam się oddycha, doznajemy duszności i zawrotów głowy, pojawia się kaszel, zapalenie oskrzeli, niewydolność płuc, astma i wiele innych schorzeń. Co więcej, smog szkodzi nienarodzonym dzieciom. Należy pamiętać, by w czasie, kiedy zapylenie jest znaczne, unikać aktywności na „świeżym” powietrzu.

Żeby sprawdzić, kiedy spacer dla zdrowia jest bezpieczny, można wejść na stronę map.airly.eu/pl, zaś w celu monitorowania stanu powietrza naszego miasta i okolic warto skorzystać z mapki na naszym lokalnym portalu. Gorąco polecam także zapoznanie się z akcją „Nie dokarmiaj smoga” prowadzoną przez naszych uczniów.

smog.png