Oskar i pani Róża – streszczenie

Książka pisana jest w  formie listów. Narratorem pierwszych trzynastu listów jest Oskar, zaś czternasty – ostatni, napisała Pani Róża po jego śmierci. Adresowane są do Boga.

Bohaterowie:

  • Oskar – dziesięcioletni chłopiec umierający na białaczkę
  • Pani Róża – starsza wolontariuszka podająca się za byłą zapaśniczkę
  • Rodzice Oskara – nie umiejący pogodzić się z jego stanem
  • Doktor Dusseldorf – lekarz

Inni młodzi pacjenci szpitala:

  • Pop Corn – chłopiec cierpiący na otyłość
  • Bekon – poparzony chłopiec krzyczący w nocy
  • Einstein – chłopiec cierpiący na wodogłowie
  • Peggy Blue – dziewczynka cierpiąca na chorobę powodującą niebieskawy odcień skóry
  • Sandrine – dziewczynka chora na białaczkę
  • Brigitte – dziewczynka z zespołem Downa

„Oskar i pani Róża” – streszczenie szczegółowe 

List 1
Oskar przedstawia się Bogu jako dziesięcioletni chłopiec chorujący na białaczkę. Zaznacza, że nie jest wierzący i nie lubi pisać. Przebywa w szpitalu, podobnie jak inne dzieci – Bekon (poparzone dziecko), Pop Corn (ma problemy z otyłością) czy Einstein (choruje na wodogłowie). Inni nazywają go Jajogłowym, gdyż jest łysy – po chemioterapii stracił wszystkie włosy. Czuje się niechciany, gdyż nie udał się jego przeszczep szpiku. Od  operacji doktor Dusseldorf stał się wobec niego milczący, a pielęgniarki i praktykanci dziwnie na niego patrzą. Jedyną osobą, która się nie zmieniła, jest ciocia Róża – to ona poradziła mu, by pisał listy do Boga. Jest mądrą i wyluzowaną starszą panią, która w sekrecie powiedziała Oskarowi, że w przeszłości była zapaśniczką – Dusicielką z Lagwedocji. Na pytanie dziecka, dlaczego nikt nie chce z nim rozmawiać o śmierci, nawet przyjaciel Bekon przy tym temacie zachowuje się jakby ogłuchł, odpowiedziała: Masz rację, Oskarze. Myślę zresztą, że popełnia się ten sam błąd w stosunku do życia w ogóle. Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni. Na koniec Oskar zadaje Bogu pytanie: Czy wyzdrowieję czy nie?

List 2
Oskar otrzymał odpowiedź. Przyjechali jego rodzice, chociaż nie była to niedziela. Nie przyszli do swojego dziecka, lecz do doktora Dusseldorfa. Oskar podsłuchał ich rozmowę. Lekarz rzekł, że zrobiono wszystko, co mogło być zrobione. Matka szlochała, ojciec uznał, że Oskar nie powinien ich widzieć w takim stanie i postanowili wrócić do domu. Oskar poczuł, że jego rodzice to „tchórze, który mają go za tchórza”. Ukrył się w schowku na szczotki, a gdy w końcu go odnaleziono, chciał rozmawiać tylko z ciocią Różą. Opowiedział jej, co się wydarzyło, a ona porównała jego sytuację do swojej walki z Sarą Bum Bum, zapaśniczką wysmarowaną oliwą, której nie dało się chwycić. Rozwiązaniem okazało się posypanie jej mąką – wówczas ciocia Róża z łatwością ją pokonała. Zawsze jest jakieś rozwiązanie, Oskarze, zawsze jest gdzieś jakiś worek mąki. Powinieneś napisać do Pana Boga. On jest lepszy ode mnie. Oskar był pełen wątpliwości, powiedział, że jego rodzice są głupi oraz że nie wierzą. Wówczas Róża poradziła mu, że skoro uważa rodziców za głupich, może zrobić coś odwrotnego niż oni i spróbować uwierzyć. Ciocia Róża poszła poprosić doktora o pozwolenie na codzienne wizyty i wówczas dowiedziała się, że Oskarowi pozostało 12 dni. W moim kraju, Oskarze, jest taka legenda, która mówi, że z ostatnich dwunastu dni roku można odgadnąć pogodę, jaka będzie panowała przez dwanaście miesięcy nadchodzącego roku. Legenda, o dwunastu proroczych dniach. Chciałabym, żebyśmy się w coś takiego pobawili. A zwłaszcza ty. Od dzisiaj będziesz bacznie obserwował każdy dzień, mówiąc sobie, że ten dzień to jakby dziesięć lat. Jeden dzień to dziesięć lat. Na koniec Oskar poprosił Boga o duchowe odwiedziny.

List 3
Oskar opisał Bogu swój wiek młodzieńczy i kłopoty z dziewczynami. Podobała mu się Peggy Blue. To niebieska dziewczynka. Mieszka w przedostatniej sali, na końcu korytarza. Uśmiecha się miło, ale prawie się nie odzywa. (…) Ma skomplikowaną chorobę, niebieską chorobę, jakiś problem z krwią, co powinna płynąć do płuc, ale nie płynie i przez to skóra nabiera niebieskawej barwy. Czeka na operację mającą sprawić, że stanie się różowa. Ja uważam, że to szkoda, Peggy Blue bardzo mi się podoba w błękitach. Jest wokół niej wielka cisza i mnóstwo światła, człowiek ma wrażenie, że wchodzi do kaplicy. Oskar chciałby bronić jej przed duchami (w nocy dziewczynka krzyczy). Poszedł wyznać jej swoje uczucia, ale uprzedził go Pop Corn, który też chciał jej pilnować. Oskar usiadł koło Sandrine nazywanej Chinką (z powodu peruki, którą nosi – też choruje na białaczkę). Sandrine chciała pocałować Oskara i udało jej się, choć nie sprawiło mu to przyjemności. Chłopca odwiedzili rodzice, znów dali mu prezenty. Zaprzeczyli, że wczoraj byli w szpitalu. Oskar założył słuchawki i słuchał „Dziadka do orzechów”, ignorując swoich rodziców. Potem ciocia Róża wypytała o sprawy miłosne i poradziła chłopcu iść do Peggy Blue. Ta wyznała, że chce, aby to Oskar jej pilnował i również chciała pocałunku. Plany na kolejny dzień to małżeństwo z Peggy Blue.

List 4
Tego dnia Oskar zbliżał się do trzydziestki i poślubił Peggy Blue. W nocy usłyszał krzyki i poszedł bronić dziewczynki, lecz okazało się, że to krzyczy Bekon z powodu swoich oparzeń. Oskar i Peggy Blue przytuleni spędzili razem noc i równocześnie się pobrali. Rano wraz z ciocią Różą chłopiec odwiedził kaplicę. Kompletnie zbaraniałem, kiedy zobaczyłem Twój posąg, stan, w jakim się znajdujesz, przykuty do krzyża, prawie goły, wychudzony, z ranami na ciele, twarzą, po której spływa krew od cierni i głową ledwie trzymającą się na szyi. Pomyślałem o sobie. I zezłościłem się. Gdybym był Bogiem, jak Ty, na pewno nie dałbym się tak załatwić. Ciocia Róża wyjaśniła mu, że właśnie dlatego Jezus wydaje się ludziom bliski – bo cierpi: Proponuję ci, Oskarze, żebyś się nie bał, żebyś był ufny. Spójrz na twarz Pana Boga na krzyżu: znosi cierpienie fizyczne, ale nie cierpi duchowo, bo ufa. I nawet gwoździe już mu tak nie doskwierają. Powtarza sobie: boli mnie, ale nie ma w tym nic złego. To są korzyści, które przynosi wiara. I to właśnie chciałam ci pokazać.

List 5
Peggy Blue była operowana. Bycie trzydziestolatkiem to według Oskara czas trosk. Oskar zaproponował adopcję Róży, tak jak zaadoptował Bernarda – swojego misia. Operacja dziewczynki się udała, Oskar poznał jej rodziców, którzy odnosili się do niego z szacunkiem, a przed wyjazdem powiedzieli, że oddają mu w opiekę swoją córkę.

List 6
Wiek pomiędzy 40 a 50 lat okazał się być dla Oskara czasem głupstw. Chinka nasłana przez Pop Corna powiedziała Peggy Blue o pocałunku.  Żona z nim zerwała, mimo tłumaczeń, że to były błędy młodości. Do tego odwiedziła go Brigitte, ta z downem, która zawsze się do wszystkich klei, bo u mongołów to normalne, są bardzo uczuciowi, przyszła do mnie przywitać się, pozwoliłem jej całować się wszędzie. Szalała z radości, że jej pozwalam. (…) Problem tylko w tym, że na korytarzu był Einstein, który może ma wodę w mózgu, ale na pewno nie ma klapek na oczach. Wszystko widział i zaraz poszedł opowiedzieć Peggy i Chince. Wszyscy na piętrze mówią teraz, że latam za kobietami, a przecież nawet nie ruszyłem się z pokoju. Ciocia Róża wytłumaczyła mu, że to tzw. demon południa, mężczyźni chcą sprawdzić, czy są jeszcze atrakcyjni dla innych kobiet.

List 7
Boże Narodzenie. Oskar pogodził się z Peggy Blue, zapewniając ją o swej miłości. Tego dnia dzieci miały wizyty, a Oskar nie chciał przeszkadzać swojej żonie ani spędzić czasu ze swoimi rodzicami. Udało mi się z pomocą kolegów ukryć w samochodzie Róży. Kobieta nie zauważyła go na podłodze z tyłu i pojechała do domu. Oskar zasnął, a gdy obudził się, był sam i zmarznięty. Poszedł zapukać do drzwi, a jego widok zszokował Różę. Wypili razem czekoladę, porozmawiali szczerze, aż Oskar zgodził się, by kobieta zadzwoniła po szalejących z rozpaczy rodziców. Nie boją się ciebie, Oskarze. Boją się choroby. (…) Kochają cię, Oskarze. Powiedzieli mi to. (…) Są bardzo zazdrośni o to, że się tak dobrze rozumiemy. To znaczy może nie zazdrośni. Smutni. Smutni, że im się nie udaje. (…) Wiesz, Oskarze, umrzesz któregoś dnia. Ale twoi rodzice także umrą. (…) Tak. Oni też kiedyś umrą. Samotnie. Ze strasznymi wyrzutami sumienia, że nie udało im się pogodzić ze swoim jedynym dzieckiem, Oskarem, którego bardzo kochali. (…) Pomyśl o nich, Oskarze. Zrozumiałeś, że umrzesz, bo jesteś inteligentnym chłopcem. Nie zrozumiałeś jednak, że nie ty jeden. Wszyscy kiedyś umrzemy. Twoi rodzice. Ja. Wraz z rodzicami i Różą Oskar spędził przepiękny wieczór i, zasypiając, czuł się bardzo szczęśliwy. Jego życzeniem było, by jego rodzice zawsze byli tacy, jak tego wieczoru.

List 8
Oskar po podróży do cioci Róży czuł się słaby. Uważał, że to późny wiek – jest przecież po sześćdziesiątce, starsi ludzie nie lubią podróżować, a do tego ekscesy popełnione w młodości go osłabiły. Peggy Blue miała się coraz lepiej, odwiedziła go na wózku. Ciocia Róża dała mu figurkę Matki Boskiej – Oskar uważał, że Maryja ma podobną buzię do Peggy Blue. Chłopiec szybko skończył pisanie, gdyż pióro wydało mu się ciężkie.

List 9
Czas między siedemdziesiątką a osiemdziesiątką był dla chłopca czasem przemyśleń. Zastanawiał się nad życiem jednodniowego kwiatu z pustyni Sahara, który rozkwita i umiera tego samego dnia. Rodzice Oskara mieszkają teraz u Róży, by być bliżej syna. Szukał znaczenia słów Bóg, wiara, życie i śmierć. Starał się też pocieszyć odwiedzającego go doktora Dusseldorfa: Niech pan się nie zachowuje, jakby czuł się winny. To nie pana wina, że musi pan oznajmiać ludziom złe nowiny, choroby o łacińskich nazwach i to, że nie ma ratunku. Niech pan sobie odpuści. Niech pan się wyluzuje. Nie jest pan Panem Bogiem. To nie pan rozkazuje naturze. Pan tylko stara się naprawiać. Niech pan trochę wyhamuje, doktorze Dusseldorf, przestanie się tak przejmować, nabierze trochę pokory, bo inaczej nie będzie pan mógł długo wykonywać tego zawodu. Proszę spojrzeć, jak pan wygląda.

List 10
Peggy Blue wróciła do domu. Oskar miał świadomość, że już nigdy jej nie zobaczy. Został sam, chory, stary, zmęczony i smutny. Ohydnie jest się zestarzeć. Uznał, że dzisiaj przestał lubić Boga.

List 11
Oskar podziękował Bogu za odwiedziny, które nadeszły w samą porę, gdy patrzył na spadający śnieg. Chłopiec poczuł obecność Boga we wszystkim, co go otaczało. Zrozumiałem, że jesteś obok. Że zdradzasz mi swój sekret: codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy. Więc posłuchałem Twojej rady i pilnie wykonałem polecenie. Po raz pierwszy. Wpatrywałem się w światło, w kolory, drzewa, ptaki, zwierzęta. Czułem, jak powietrze wpada mi w nozdrza i sprawia, że oddycham. Słyszałem głosy rozbrzmiewające w korytarzu jak pod kopułą katedry. Czułem, że żyję. Drżałem z rozkoszy. Co za radość żyć. Byłem zachwycony. Dziękuję Ci, Panie Boże, że to dla mnie zrobiłeś. Miałem wrażenie, że bierzesz mnie za rękę i wprowadzasz w sam środek tajemnicy, by zgłębiać tajemnicę. Dziękuję.

List 12
Oskar dobijał setki. Próbowałem tłumaczyć rodzicom, że życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.

List 13
Szanowny Panie Boże, sto dziesięć lat. To dużo. Chyba zaczynam umierać. Oskar.

List 14
Autorką ostatniego listu jest Ciocia Róża.

Oskar i pani Roza streszczenie szczegolowe

By sprawdzić, jak dobrze znasz treść lektury, kliknij poniżej: