Opis sytuacji

Jak zredagować opis sytuacji?

Akcja opisu sytuacji dzieje się najczęściej szybko, w mgnieniu oka, dlatego opis sytuacji, w przeciwieństwie do statycznego opisu osoby czy rzeczy, jest zawsze bardzo dynamiczny. By zredagować dobry opis sytuacji, musimy wyobrazić sobie, co się dzieje, i jak najdokładniej to opisać, skupiając się na akcji, nie na opisach. Unikaj stosowania niepotrzebnych przymiotników.

Pamiętaj o trójdzielnej kompozycji – we wstępie wprowadź do wydarzeń i zarysuj tło sytuacji. W rozwinięciu skup się na sytuacji, zaś w zakończeniu powinieneś rozwiązać akcję.

Cechy opisu sytuacji:

  • dynamika,
  • nagromadzenie czasowników dynamizujących tekst (np. skoczył, wpadł, podbiegł),
  • używanie przysłówków (np. szybko, nagle),
  • krótkie zdania, równoważniki zdań i zdania wykrzyknikowe,
  • zachowanie związku przyczynowo-skutkowego,
  • jedność czas i miejsca.

Przykładowy opis sytuacji:

       Wiedziałem, że dzisiaj wydarzy się coś nietypowego. Przeczuwałem to już od rana. Jednak w szkole wszystko było tak jak zawsze – nie miało miejsca nic, co by odbiegało on normy. Nieco rozczarowany spakowałem tornister i ruszyłem w kierunku domu.

       Kiedy po opuszczeniu szkoły przechodziłem przez ulicę, po drugiej stronie jezdni zwróciło moją uwagę jakieś zamieszanie. Zobaczyłem zakapturzonego mężczyznę, który, szedł szybko chodnikiem. Nagle podbiegł do stojącej przed sklepem kobiety, zaczął krzyczeć w jej kierunku coś niezrozumiałego i wykonywać gwałtowne ruchy. Kobieta podskoczyła i zaczęła się opędzać, wymachując szybko rękami i wrzeszcząc wniebogłosy. Oboje rozpoczęli jakiś dziwny niby-taniec, niby-szarpaninę, podskakiwali i rzucali na prawo i lewo ramionami. Uzmysłowiłem sobie, że właśnie jestem świadkiem napadu! Pomyślałem, że muszę pomóc bezbronnej nieznajomej. Rzuciłem tornister i w te pędy ruszyłem na pomoc. Podbiegłem do zakapturzonego mężczyzny i chwyciłem go od tyłu, krzycząc: „Mam go! Trzymam! Niech pani dzwoni po policję!”. W tym momencie poczułem na twarzy bzyczenie, bolesne ukłucia i uderzenia odbijających się od moich policzków owadów.

       Okazało się, że nieznajomych zaatakowała chmura komarów. To, co wziąłem za napad, było rozpaczliwym odpędzaniem się od irytujących owadów. Wszyscy troje spojrzeliśmy po sobie i, po wyjaśnieniu nieporozumienia, zaczęliśmy się śmiać, nadal wymachując rekami. Przeczucie, że tego dnia wydarzy się coś dziwnego, jednak mnie nie myliło.

„Akcja pod Arsenałem” – opis sytuacji

       Trudno, robota musi być zrobiona. Wreszcie na zakręcie ukazuje się charakterystyczna sylwetka dużego niemieckiego auta więziennego, krytej budy marki Renault. Dłonie zwierają się na butelkach, na granatach i na kolbach pistoletów. W ostatniej chwili z bramy najbliższego domu wychodzi granatowy policjant. Widzi pistolet w ręku jednego z młodych ludzi; oczy policjanta wytrzeszczają się w nic nie rozumiejącym zdumieniu, a ręce zaczynają gmerać koło kabury rewolweru. – Precz stąd – krzyczy Zośka. – Odejdź, jeśli ci życie miłe!

       Ogłupiały policjant wyciąga jednak pistolet i podnosi go w kierunku Zośki. Zośka naciska spust, policjant chwytając się za bok pada na jezdnię i leżąc oddaje kilka strzałów. W tej samej sekundzie zbliża się od Placu Teatralnego więźniarka niemiecka. Szofer widocznie coś zrozumiał, gdyż dodaje gazu i zamiast wjechać w Nalewki, skręca na lewo w Długą.

       Za późno! Z chodnika wyskakują przed auto młodzi ludzie; szkło tłuczonych butelek pryska znad maski samochodu objętej w jednej chwili płomieniem. Płomień z szybkością błyskawicy ogarnia szoferkę. Szofer instynktownie naciska hamulec, auto zatoczywszy krzywy łuk, posuwa się wolno koło arkad Arsenału Warszawskiego.

       Z płonącej szoferki wyskakują dwaj gestapowcy, od strony Nalewek biegnie jakiś oficer SS. Oficer ten biegnie tam, gdzie stoi oddziałek granatniczy Alka. SS- mann zdążył już wyjąć pistolet i krzyczy coś po niemiecku. Alek powoli i ze spokojem bierze go na cel i strzela. Hitlerowiec pada zabity. Gestapowcy, którzy wyskoczyli z auta, zaczynają nerwowo i chaotycznie strzelać; odpowiadają im polskie strzały. Z pobliskich ruin wyrywa się ostra seria pistoletu maszynowego.

       Po paru minutach na jezdni tuż koło więźniarki, leżą trzy postacie w mundurach niemieckich, jeden z leżących pali się. Pali się również znieruchomiały przy kierownicy szofer, strzela uważnie i spokojnie już tylko jeden z gestapowców, który wyskoczył z auta. Kule pistoletu maszynowego hitlerowca biją po filarach Arsenału, za które skoczyła w tej chwili grupka atakujących wraz z Zośką. Młodzi ludzie zaczynają gorączkowo strzelać w gestapowca. Na próżno! Jest doskonale ukryty. Odstrzeliwuje się spokojnie i rozważnie. Jakiś mocny typ. Mijają bezcenne sekundy. Okropna rzecz: impas w walce; w walce, gdzie każda chwila zwłoki grozi stronie polskiej nieobliczalnymi następstwami. Kryzys przełamał Zośka. Wybiega spoza filaru i pędzi wprost na gestapowca. – Naprzód! – woła jakimś nienaturalnym głosem. Jak rzuceni prądem elektrycznym wyskakują teraz za Zośką jego towarzysze. Słoń dopędza Zośkę. Zaciął mu się sten. Zośka wyrywa zacięty pistolet, repetuje. Inni strzelają w biegu.

Aleksander Kamiński, „Kamienie na szaniec”

Ćwiczenia Wydawnictwa GWO