Opium w rosole – streszczenie

Bohaterowie:

Aurelia Jedwabińska – przedstawiająca się jako Genowefa Lompke, Pompke, Trombke itp.
Ewa Jedwabińska – jej matka, nauczycielka matematyki i doktorantka w zakresie psychologii
Kreska – Janina Krechowicz – uczennica mieszkająca w sąsiedniej kamienicy z dziadkiem, profesorem Dmuchawcem, zakochana w Maćku
Profesor Dmuchawiec – emerytowany nauczyciel, były wychowawca Ewy i Gabrysi
Maciek Ogorzałka – przyjaciel Kreski, nastolatek mieszkający z bratem Piotrem w kamienicy na Roosevelta 5
Lewandowscy – rodzice trzech synów, w tym Sławka zakochanego w sąsiadce Idzie
Borejkowie – sąsiedzi z tej samej kamienicy. Pan Borejko jest internowany, tzn. przetrzymywany, a Ida zakochana w Sławku
Gabrysia Pyziak – córka Borejków, jej mąż wyjechał do Australii w celach zarobkowych
Matylda Stągiewka – pochodząca z zamożnego domu dziewczyna, w której zadurzył się Maciek
Lelujka – Jacek, kolega z klasy Kreski

Opium w rosole – streszczenie szczegółowe

Niedziela 30 stycznia 1983 r.

Kiedy Maciek Ogorzałka spacerował po zaśnieżonym Poznaniu, zaczęła go śledzić kilkuletnia chuda kaszląca dziewczynka. Gdy w końcu udało mu się przed nią schować, ta weszła do kamienicy przy ul. Roosevelta 5, w której mieszkał, i zadzwoniła do mieszkania Lewandowskich. Panią domu powitała słowami: „Przyszłam na obiadek” i wprosiła się do środka. Przedstawiła się jako Genowefa Lompke i zaczęła pałaszować rosół, a potem kluski ziemniaczane z kapustą kiszoną, skwarkami i cebulką. Stwierdziła, że widziała ich przez okno sutereny i spodobało jej się, że wszyscy się siedzą, śmieją się i jedzą. Powiedziała też, że jej rodzice zmarli na bronchit, a później, że tata jest intelektualistą i uczy ją wierszyków i jej mieszkanie nie jest tak ładne jak Lewandowskich, które było przytulnie zagracone.

Gdy Sławek, syn Lewandowskich, wychodził, by odprowadzić Genowefę do domu, natknął się na rudowłosą Idę Borejko, w której był zakochany. Genowefa przedstawiła się jako Sztompke, po czym, widząc, że młodzi o niej zapomnieli, poszła sama do domu.

Wtorek 1 lutego 1983 r.

Maciek podążał za dziewczyną, która na niego wpadła. Zwróciła jego uwagę urodą i posiadaniem trudno dostępnych cytryn. Gdy zobaczył, że kupiła bilet na wieczorną operę „Straszny dwór”, ostatnie pieniądze wydał na dwa bilety dla siebie. Gdy chciał dogonić tajemniczą piękność, nagle wyskoczyła na niego Genowefa, przez co pośliznął się i upadł. Dziewczyna z cytrynami zaczęła się z niego śmiać, a później zniknęła.

Gdy Maciek wrócił do domu, odwiedziła go Kreska, która od dawna się w nim podkochiwała i często przychodziła do niego po pomoc z matematyki, ale on nie wydawał się nią być zainteresowany, gdyż nie widział w niej romantyzmu. Dziewczyna zobaczyła bilety do Opery, a Maciek uznał, że weźmie ją ze sobą. By nie wprawiać jej w zakłopotanie, skłamał, że bilet kosztował 30 złotych, choć w rzeczywistości za oba zapłacił 300 zł. Kreska zgodziła się, gdyż na wydanie 30 zł mogła sobie pozwolić.

Tymczasem Matylda, bo tak miała na imię dziewczyna, rozmyślała o Maćku. Specjalnie na niego wpadła i roześmiała się z jego upadku – chciała, by myślał o niej aż do wieczora. Lubiła wykorzystywać swoją urodę i igrać z uczuciami innych – był to jej odwet za lata szkolne, gdy chłopcy wyśmiewali jej tuszę i popsute zęby. W kuchni znalazła kartkę, żeby nie kupowała biletów, gdyż jej mama pracująca jako stomatolog musi zostać dłużej w szpitalu, Dziewczyna właśnie odgrzewała na obiad cielęcinę z ryżem, gdy do drzwi zadzwoniła dziewczynka, która przedstawiła się jako Genowefa Trombke i oświadczyła, że z nią zje. Gdy powiedziała zdumionej Matyldzie, że nie podoba jej się, jak ta potraktowała Maćka, dziewczyna poczuła zainteresowanie chłopcem i postanowiła wziąć ze sobą małą do Opery.

Wieczorem w Operze Maciek spotkał się z Kreską i był zdumiony, jak inaczej wygląda w ładnej sukience. Niestety jego uwaga szybko przeniosła się na Matyldę, która pojawiła się wraz z Genowefą. Kreska i dziewczynka natychmiast poczuły do siebie sympatię, zaś Matylda tak kokietowała Maćka, że ten poprosił Kreskę, by usiadła z Genowefą, a później wyszedł z dziewczyną, gdy ta udała, że mdleje. Tymczasem Genowefa była zafascynowana łysiną dyrygenta, więc wychyliła się przez balustradę i pogłaskała go, przez co on odwrócił się, a orkiestra zgubiła rytm.

Niedziela 13 lutego 1983 r.

Państwa Lewandowskich nie było w domu, więc Genowefa odwiedziła rodzinę Borejków i przedstawiła się jako Genowefa Pompke. Wolne miejsce przy stole czekało na pana Borejko, który nie mógł przyjść. Podczas jedzenia rosołu i pierogów z mięsem Ida próbowała nie dopuścić, by za sprawą Genowefy wydał się jej związek ze Sławkiem. Ponadto mąż Gabrysi i ojciec malutkiej Pyzuni przebywał w Australii, by zarobić na samochód, i nie odpisywał na listy. Atmosfera więc nie była wesoła, aż do przybycia Kreski. Nieszczęśliwie zakochana dziewczyna popłakała sobie chwilkę z Gabrysią, po czym wszyscy dostali ciasto, zrobiło się głośno i gwarno, a Genowefa była zachwycona, że odnalazła przyjaciółkę. Pani Borejko wypytywała Kreskę o dziewczynkę, która wyraźnie garnęła się do ludzi i nie wspominała o rodzicach, ale ta nic nie wiedziała, obie więc postanowiły dowiedzieć się, gdzie dziewczynka mieszka.

Kreska, zamiast od razu odprowadzić Genowefę do domu, zaprosiła ją na krem do kawiarni Hortex. Tam jednak zauważyła Maćka z Matyldą. Miała nadzieję, że jej nie zauważą, gdyż lokal był zatłoczony, jednak gdy Gienia zawołała „Maciuś!!!”, Kreska bez słowa odwróciła się i opuściła kawiarnię, zostawiając małą samą.

Środa 16 lutego 1983 r.

Zmarznięty Piotr Ogorzałka na schodach zastał Genowefę Zombke, płaczącą, gdyż nikogo nie zastała w domu. Jednak szybko uspokoiła się, gdy stwierdziła, że może iść na obiad do niego. Zjadła smażone jajka i zupę w proszku „Florida”, po czym zasugerowała, że Piotr mógłby rozweselić Gabrysię. Po jej wyjściu wrócił Maciek, a po jego zachowaniu Piotr zorientował się, że jest bardzo zakochany – i na pewno nie w wartościowej Kresce, którą wszyscy lubili. Tymczasem Maciek czuł, że podoba się Matyldzie tylko wtedy, gdy jest ubrany i zachowuje się tak, jak ona sobie tego życzy. Widział, że nudzą ją rozmowy o filmach i o filozofii, i podejrzewał, że traci z nią czas, ale jej uroda sprawiała, że czuł się zadurzony. Nie chciał też powiedzieć, że ją kocha, gdy go o to zapytała.

Czwartek 17 lutego 1983 r.

Kreska martwiła się o swojego dziadka, który złapał anginę, i o sytuację w szkole. Jej nową wychowawczynią była Ewa Jedwabińska, która doktoryzowała się z psychologii i od początku dała odczuć, że ma większe ambicje niż praca w szkole. Uczniowie mieli wrażenie, że traktuje ich jak obiekty do badania. Ostatnio dała im test o rodzicach, co wywołało sprzeciw najpierw Jacka Lelujki, a potem samej Kreski. To sprawiło, że pani Jedwabińska poczuła wściekłość na dziewczynę, i postanowiła wieczorem porozmawiać z jej opiekunem.

Profesor Dmuchawiec rozpoznał w Ewie Jedwabińskiej swoją dawną uczennicę, którą wspominał jako dziewczynę pedantyczną i ambitną. Powitał ją z serdecznością, ta jednak wydawała się być niemile zaskoczona i wrogo do niego nastawiona. Stwierdziła, że wszystko układa się jej znakomicie i chłodno poinformowała o córce Aurelii, której imienia się nie zdrabnia, po czym prędko wyszła. Było to zachowanie całkiem odmienne od Gabrysi, która odwiedziła go wcześniej i zawsze traktowała z sympatią, wdzięcznością i szacunkiem. (Odwiedziła go też Genowefa Rombke, która chciała u niego zjeść i ucieszyła się, gdy odkryła, że jest dziadkiem Kreski). Po powrocie do domu Kreska opowiedziała dziadkowi o tym, jak traktuje ich nowa wychowawczyni i jaki test kazała im wypełnić. Dziadek zwrócił jej uwagę, że nie powinna być zacietrzewiona i źle traktować nauczycieli. Powiedział też, że Ewa Jedwabińska jest nieszczęśliwą osobą i Kreska powinna postarać się ją zrozumieć.

Tymczasem Maciek chciał pokazać Matyldzie swoje mieszkanie, więc zaprosił ją pod nieobecność brata. Poczuł się nieswojo, gdy dziewczyna na widok skromnego i zagraconego mieszkania w suterenie była rozczarowana. Zrozumiał, że on i Matylda żyją w zupełnie różnych światach. Próbował ją pocałować, jednak jej zachowanie wydało mu się sztuczne. Spotkanie przerwała Genowefa, która po wyjściu dziewczyny powiedziała, że nie jej lubi, i że Matylda jest tak samo drewniana jak mama Aurelii, gdy każe się pocałować. Maciek zdał sobie sprawę, że dziewczynka ma rację: Matylda wodziła go za nos.

Piątek 18 lutego 1983 r.

Kreska i Lelujka uznali, że powinni wobec pani Jedwabińskiej okazywać więcej dobrych chęci. Bardzo się polubili i chłopak codziennie wręczał jej jabłko. Raz spotkali Maćka, który zaproponował dziewczynie pomoc z matematyki, ale ona nie odpowiedziała. Tymczasem u Lewandowskich przez Genowefę wydało się, że Sławek zakochany jest w Idzie, a ponadto miał kłopoty w pracy. Jego rodzice uważali, że ślub nie jest dobrym pomysłem – młodzi byli bez mieszkania, bez pracy, a Ida studiowała medycynę. Zdenerwowany Sławek stwierdził, że i tak się oświadczy. Tymczasem Ewa Jedwabińska odwiedziła matkę Lelujki, ale nie nalazła z nią wspólnego języka – poczciwa pani Lelujkowa nie do końca rozumiała rozmowę o autorytetach, metodach wychowawczych i presji.

Tymczasem Maciek zauważył, że Genowefa schowała się w bramie przed swoim ojcem i pomyślał, że może jest przez niego bita. Czekał na Kreskę, ta jednak nie przyszła. Pomyślał, że może jest o niego zazdrosna i zdecydował się ją odwiedzić. Dziewczyna była zapłakana i załamana – jej dziadka zabrało pogotowie, gdyż od dłuższego czasu miał problemy z sercem. Maciek przytulił ją i odruchowo cmoknął w oko, ona jednak rzekła, żeby więcej tego nie robił, gdyż nie chce resztek. Bardzo go to uderzyło.

Wieczorem Genowefa, tak naprawdę mająca na imię Aurelia, wróciła do domu i poszła do Pani Lisieckiej, która miała się nią opiekować pod nieobecność rodziców. Aurelia nie lubiła jej ani jej domu – pachniało tam lakierem do podłóg i wiecznie głośno grał telewizor. Nie potrafiła jeść, mimo że miała nawet szynkę, którą naprawdę trudno było zdobyć. Gardło ścisnęło się jej jeszcze bardziej, gdy pani Lisiecka zaczęła narzekać, że dziewczynka nic nie je. Później było jeszcze gorzej, gdy przyszła po nią mama i również zaczęła jej robić wyrzuty, że rodzice ciężko pracują, żeby jej wszystko zapewnić, a ona wybrzydza. Kiedy Ewa nakryła dziewczynkę, jak ta, nie mogąc nic przełknąć, upycha jedzenie do kieszeni, wściekła wykąpała ją i kazała iść spać. Wystraszona i samotna Aurelia zasnęła dopiero wtedy, gdy wyciągnęła z szafy starą i brudną maskotkę pieska, którą mama zabroniła jej trzymać. W urządzonym na biało-czarno sterylnym i eleganckim mieszkaniu dziewczynka nie czuła się jak w domu.

Poniedziałek 21 lutego 1983 r.

Cała klasa IB odmówiła Ewie rozwiązania testu, ta jednak nadal nie dostrzegała własnych błędów. Wracający ze szkoły Maciek usłyszał, jak w tramwaju Matylda wyśmiewa się z niego wraz z koleżanką: O, z tym to jestem umówiona na dziś. Idziemy na bardzo elegancki obiadek do baru szybkiej obsługi. Na nic innego go nie stać. Biedota! Gdybyś widziała jego mieszkanie. Zupełne dno. Całować się nie umie, cały skompleksiały, ale ja go tylko chwalę i zaraz mam efekty. Biedaczek je mi z ręki. Zrozumiał, że Matylda nie jest taka, jak sobie ją wyobrażał. Później, gdy spotkał Kreskę, wyznał, że chciałby być jej chłopakiem, ale Kreska rozpłakała się i stwierdziła, że nie chce falsyfikatu ani tombaku (tombak to materiał, który udaje złoto). Maciek, którego duma została poważnie urażona, nie wiedział, o co chodzi dziewczynie, choć jego brat Piotr doskonale Kreskę rozumiał. Sam jednak miał kłopoty ze zrozumieniem Gabrysi, na którą dość często wpadał, i która przyszła pożyczyć kawałek drutu do naprawy bezpieczników. Dyskusja o dobru i złu wywiązała się pomiędzy nimi tak szybko, jak szybko się zakończyła.

Poniedziałek 14 marca 1983 r.

Ewa przez trzy tygodnie nie chodziła do pracy, gdyż Aurelia miała zapalenie płuc. Po powrocie okazało się, że cała jej klasa na znak protestu ubrała się na niebiesko. Była to reakcja na naganę jaką dostali, gdy wszyscy przyszli w czarnych ubraniach. Dla dyrektora było to niedopuszczalne, kazał więc Ewie „wziąć się” za IB, a dodatkowo odwiedzić w imieniu nauczycieli profesora Dmuchawca przebywającego w szpitalu po zawale. Ewa była zszokowana chorowitym wyglądem dawnego nauczyciela, ale tym razem otwarła się na rozmowę. Opowiedział jej, jak sam miał problemy ze swoimi wychowankami, i jak poskutkowało dopiero przeproszenie ich i wyciągnięcie do nich ręki. Zasugerował też, by Ewa zadbała o swoje dziecko i nie była tchórzem.

Tymczasem Maciek postanowił, że odwiedzi Matyldę, która usilnie namawiała go przez telefon, by przyszedł na jej imieniny, i twierdziła, że ma wyrzuty sumienia po sytuacji w tramwaju. Gdy jednak tam dotarł i wręczył jej frezje i perfumy „Zielone Jabłuszko”, mógł myśleć tylko o Kresce i Lelujce, których harce w parku zobaczył, gdy zmierzał do Matyldy. Postanowił natychmiast wyjść i rozmówić się ze swoją sąsiadką.

U Lewandowskich Sławek oświadczył się Idzie, a Genowefa zasugerowała, że teraz Piotr mógłby iść poprosić o rękę Gabrysię, gdyż od jakiegoś czasu ubzdurała sobie, że pomiędzy nimi też jest jakieś uczucie. Piotr uważał Gabrysię za „feministkę bez wdzięku”, często się spierali, jednak szanował ją.

Wtorek 15 marca 1983 r.

Kolejnego ranka Ewa wzięła Aurelię na spacer, co było dla niej nietypowe. Zaproponowała nawet wizytę w ZOO, ale gdy podeszła do nich kobieta, która przedstawiła się jako Lewandowska, nazwała Aurelię Gieniusią, mówiła coś o obiadkach oraz o ludziach, których Ewa nie znała, zszokowana Ewa powiedziała, że żadnego ZOO nie będzie i zaciągnęła płaczącą córkę do domu. W swoim pokoju dziecko wyciągnęło Pieska, co znów rozzłościło Ewę, która powodowana impulsem ze złością wyrzuciła zabawkę przez okno, po czym poszła zażyć tabletkę uspokajającą. Gdy wróciła, Aurelii już nie było.

Genowefa była u Kreski, gdy przyszedł Maciek, tam też zasnęła, twierdząc, że w jej domu nikogo nie ma. Pomimo nieporozumienia, gdy zgasło światło, sprawy pomiędzy Maćkiem i Kreską się wyjaśniły – chłopak cmoknął ją w głowę, po czym po omacku uciekł. Później wpadła Gabrysia, przynosząc Kresce trochę jedzenia. Była w dobrym nastroju, ponieważ otrzymała od męża wiadomość – okazało się, że dostarczenie listu z Australii trwało trzy i pół miesiąca, podczas których Gabrysia uwierzyła w obojętność Janusza, ten zaś tęsknił za nią i Pyzunią i postanowił jak najszybciej do nich wracać.

Po północy do domu wrócił Eugeniusz Jedwabiński. Od żony usłyszał, że Aurelia uciekła z domu. Szukając dziecka, oboje czynili sobie wyrzuty – Ewa wobec męża, że tresuje Aurelię jak małpkę do recytowania wierszyków przed jego dyrektorem, a on wobec żony, że oddaje córkę na przechowanie obcym i całymi dniami nie ma jej w domu. Gdy dotarli do kamienicy na ulicy Roosevelta, pani Lewandowska opowiedziała im o wizytach Gieniusi, jak chętnie dziewczynka zżyła się z sąsiadami i jak chętnie je kluski. Jedwabińscy nie rozpoznali w tym opisie swojego dziecka, które w domu było smutne, ciche, wystraszone i nie można go było zmusić do jedzenia. Pani Lewandowska poradziła im, by przyszli rano, gdyż dziewczynkę na pewno ktoś przenocował i nie warto wszystkich budzić.

Środa 16 marca 1983 r.

Kolejnego dnia Ewa biegała od mieszkania do mieszkania, szukając swojej córki. Wreszcie trafiła na panią Borejko. Kobieta uświadomiła jej, czego potrzebuje Aurelia, a nie znajduje w domu, więc szuka u innych ludzi. Chodziło o miłość, z którą nawet najprostsze dania smakują wyśmienicie.

„Nie martw się, mała – powiedziała cicho mama Borejko. – Z bliska widać najgorzej. Czasem trzeba oddalenia, żeby kogoś zobaczyć naprawdę. A czasem własne nieszczęście zasłania widok na bliskiego człowieka. A ty jesteś nieszczęśliwa, prawda? – mówiąc to, pogłaskała Ewę po policzku, jakby pocieszała własną zgnębioną córkę”. Ewa była załamana gdy zdała sobie sprawę, jak bardzo nieszczęśliwe jest jej dziecko, ale pani Borejko pocieszyła ją, że trudno naprawdę zobaczyć kogoś, szczególnie bliskiego, gdy samemu jest się nieszczęśliwym. Obiecała też, że porozmawia z Aurelią i wieczorem odprowadzi ją do domu.

Tymczasem Maciek z Aurelią poszli do Opery kupić bilety – chłopak chciał zaprosić tam Kreskę. Spotkali Lelujkę, który wpadł na taki sam pomysł, więc chłopcy się starli, ale szybko wyjaśniło się, że Lelujka z dziewczyną tylko się przyjaźni. Gdy Aurelia wręczyła Kresce bilety, ta nie posiadała się z radości, gdyż wiedziała, że Maciek chce odczarować nieudany wieczór w “Operze”. Młodzi spotkali się i wszystko potoczyło się tak, jak powinno. Jedynie Aurelia była rozczarowana – nie mogła pogłaskać łysiny dyrygenta, gdyż była nim długowłosa kobieta.

Wieczorem pani Borejko odprowadziła opierającą się dziewczynkę do domu, przekonując ją, że mama za nią tęskni i ją kocha. Ewa poczuła ogromną ulgę, ale Aurelia zachowywała się jak otępiała – nie ucałowała mamy, założyła piżamkę i poszła spać. W nocy usłyszała płacz Ewy, więc poszła ją pocieszyć. Gdy mama ją objęła, dziewczynka po raz pierwszy poczuła się w swoim domu bezpiecznie i zasnęła.

Maciek wyznał Kresce, że ma wobec niej poważne plany, a Gabrysia była zaskoczona telegramem, że Janusz w niedzielę wróci do domu.

Środa 16 marca 1983 r.

Rano Ewa powitała dziewczynkę słowami: „Dzień dobry, córeczko”, co spowodowało wybuch czułości Aurelii. Ewa przygotowała śniadanie i obiecała każdej niedzieli zapraszać kogoś z przyjaciół córki na obiad.

By sprawdzić swoją wiedzę o „Opium w rosole”, kliknij poniżej: