Hobbit czyli tam i z powrotem – streszczenie

Bohaterowie:
Bilbo Baggins – hobbit z Pagórka, pełniący funkcję włamywacza
Gandalf – czarodziej pomagający Krasnoludom
Thorin – przywódca krasnoludów chcący odzyskać Samotną Górę i skarby
Balin, Dwalin, Kili, Fili, Dori, Nori, Ori, Oin, Gloin, Bifur, Bofur, Bombur – krasnoludy
Smok Smaug – potwór, który zagarnął Samotną Górę krasnoludów wraz ze skarbami
Elrond – potomek władców znający pismo runiczne
Beorn – silny samotnik potrafiący zamienić się w niedźwiedzia
Gollum – stwór obsesyjnie poszukujący straconego pierścienia
Trolle, gobliny, wargowie, pająki – stwory walczące po stronie zła
Orły, drozd i kruk Raok – ptaki pomagające głównym bohaterom
Bard – człowiek z Miasta nad Jeziorem, który zabił smoka

Hobbit – streszczenie szczegółowe 

Rozdział 1: Nieproszeni goście

Hobbit Bilbo Baggins lubił spędzać czas w swojej norce w Pagórku. Była to piękna i bardzo wygodna norka z zielonymi okrągłymi drzwiami, tunelem, wieloma sypialniami i spiżarniami. Podobnie jak członkowie jego rodziny był bardzo przewidywalny i wszyscy wiedzieli, do czego jest zdolny, a czego nigdy nie osiągnie. Bagginsowie byli zamożną i spokojną rodziną, która nigdy nigdzie nie ruszała się z Hobbitonu. (Hobbici były to istoty mniejsze niż ludzie i krasnoludy, umiejący bezszelestnie znikać, często otyli w pasie i ubierający się na kolorowo. Chodzili boso, gdyż ich włochate stopy miały twarde podeszwy). Matką Bilba była Beladonna Tuk (podobno niektórzy członkowie jej rodziny wyruszali w świat), zaś ojciec Bungo był niezwykle spokojnym i szanowanym członkiem hobbickiej społeczności.

Pewnego dnia, gdy Bilbo miał już ponad 50 lat, odwiedził go Gandalf – słynny czarodziej z siwą długą brodą, w niebieskim spiczastym kapeluszu, szarym płaszczu i czarnych butach. Starzec zaproponował Bilbowi udział w przygodzie, którą przygotowuje. Hobbit rzekł, że nie życzy sobie przygód, lecz by nie wyjść na niegrzecznego, zaprosił Gandalfa nazajutrz na herbatkę. Następnego dnia po południu usłyszał pukanie do drzwi. Pojawił się nieznany mu krasnolud, który przedstawił się jako Dwalin. Zdziwiony i niezadowolony gospodarz wpuścił go, a za chwilę przychodzić zaczęli następni goście: Balin, Kili i Fili, Dori, Nori, Ori, Oin i Gloin oraz Bifur, Bofur i Bombur a także Thorin Dębowa Tarcza. Wszyscy zaczęli dobierać się do zapasów Bilba. Ostatni przybył Gandalf. Podczas uczty z muzyką i przyśpiewkami krasnoludy zaczęły się zastanawiać, czy Bilbo będzie dobrym włamywaczem (inaczej: doświadczonym poszukiwaczem skarbów). Hobbit starał się wyjaśnić, że jest domatorem i nie zamierza wyruszać, lecz Gandalf wyjaśnił, że to on wybrał Bilba, gdyż uważał, że znakomicie sprawdzi się w tej roli. Wreszcie goście wyjawili gospodarzowi cel swojej wizyty: organizowali wyprawę w celu odbicia Samotnej Góry, która należała niegdyś do krasnoludów. Ich przodkowie wydrążyli w niej wiele tuneli i umieścili w nich swoje niezmierzone skarby, a także założyli miasto, które prężnie się rozwijało. Na bogactwo powiększane przez zaradność krasnoludów połakomił się smok Smaug. Przyleciał na górę, zaczął ziać ogniem i przejął skarby, zmuszając mieszkańców do ucieczki. Gandalf pokazał mapę przedstawiającą sekretne drzwi prowadzące do Góry i powiedział, że Bilbo będzie służył jako włamywacz.

Rozdział 2: Pieczeń barania

Gdy Bilbo obudził się rano, zauważył, że krasnoludy po śniadaniu zostawiły nieporządek. Posprzątał po nich i zjadł śniadanie, nie wiedząc, że tamci czekają na niego w gospodzie. Gdy zaszedł do niego Gandalf i powiedział, że Bilbo ma tylko 10 minut na dotarcie do nich, hobbit wybiegł w pośpiechu bez przygotowania, sam nie wiedząc dlaczego. Po miesiącu, gdy wieczorem mieli problem z rozpaleniem ogniska, a Gandalf zniknął, towarzysze wysłali hobbita na zwiady, by zobaczył, co to za ogień widać w oddali. Okazało się, że nieopodal biwakuje trzech trolli, niezadowolonych, że ciągle muszą jeść baraninę – woleliby ludzkie mięso. Przerażony Bilbo próbował zdobyć się na odwagę i przeszukać kieszenie ich ubrań, lecz został złapany. Olbrzymy były już najedzone, więc nie chciały pożreć hobbita, ale zaczęły się między sobą kłócić, czy go puścić czy nie. Gdy przybył Balin, zobaczyć, co się dzieje, jego i Bilba złapano do worka, a później pozostałych nadchodzących krasnoludów. Na szczęście przybył Gandalf. Schowany w zaroślach zaczął podżegać trolle do kłótni i wywołał awanturę – tym razem trolle nie mogły dojść do porozumienia, jak przyrządzić zdobycz. Przez to przeoczyły wschód słońca, który zamienia trolle w kamień. Gromada odnalazła siedzibę olbrzymów i zaopatrzyła się w broń (zdobione cennymi kamieniami miecze dla Gandalfa i Thorina oraz kozik, który posłużył jako mieczyk dla Bilba), a następnie wyruszyła dalej.

Rozdział 3: Krótki odpoczynek

Bohaterowie podróżowali na kucach całymi dniami i zaczynali odczuwać czające się wokół niebezpieczeństwo. Dotarli nad skraj Gór Mglistych, które musieli przejść, by dotrzeć na Pustkowie. Gandalf wyjaśnił: „Dotarliśmy na skraj Dzikich Krajów, jak wielu z was pewnie już się orientuje. Gdzieś przed nami ukryta jest piękna dolina Rivendell, w której, w ostatnim przyjaznym domu na tym szlaku, mieszka Elrond. Posłałem mu przez przyjaciół wiadomość, będzie nas oczekiwał”. Spotkali elfy, które stroiły sobie z nich żarty, szczególnie z krasnoludów, a pod wieczór dotarli do Ostatniego Przyjaznego Domu. Elrond był potomkiem elfickich władców żyjących w Pierwszej Erze: “Miał rysy twarzy szlachetne i piękne jak władca elfów, był silny jak wojownik, mądry jak czarodziej, dostojny jak król krasnoludów, a łagodny jak pogoda latem”. Znał pismo runiczne i odczytał znaki na zdobytych przez gromadę mieczach – były one prastarą bronią należącą do elfów i zrabowaną przez smoki lub gobliny. Odczytał też litery księżycowe (widocznie jedynie pod księżyc) na mapie Gandalfa: „Stań na szarym głazie, kiedy drozd dziobem zastuka, a zachodzące słońce ostatnim promieniem dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza”.

Rozdział 4: Górą i dołem

Po opuszczeniu domu Elronda gromada wyruszyła w Góry Mgliste i przemierzała je przez wiele dni. Wędrówka w tym miejscu była bardzo niebezpieczna – rozpleniło się tam zło. Nadeszły dwie silne burze, bohaterowie postanowili więc schronić się wraz z kucami w znalezionej jaskini. W nocy Bilbo miał koszmar o otwierającej się ścianie groty, a gdy się zbudził, zobaczył, że jedna ze skał rzeczywiście się rozstąpiła, a do środka wpadły wszystkie kucyki. Zaraz potem wyskoczyły gobliny, wciągnęły krasnoludów do środka i zatrzasnęły ścianę, zostawiając Gandalfa po drugiej stronie. W siedzibie goblinów przebywał Wielki Goblin, który posądził ich o szpiegowanie i kradzieże. Gromadę uratował Gandalf, który przeszedł przez skałę w ostatniej chwili, zabił Wielkiego Goblina i wywołał pożar. Rozpoczęła się ucieczka krętymi korytarzami. Gobliny dogoniły ich, a podczas szarpaniny Bilbo uderzył głową o kamień i stracił przytomność.

Rozdział 5: Zagadki w ciemnościach

Gdy hobbit sią ocknął, był sam i nic nie widział w ciemnościach. Pełznąc po omacku poczuł pod dłonią okrągły metalowy krążek. “Ten moment miał odmienić całe jego życie, ale Bilbo wówczas tego nie wiedział”. Idąc dalej, trafił na podziemne jezioro, w którym mieszkał stary Gollum o wielkich oczach. Dostrzegł Bilba i postanowił, zanim go zje, zagrać z nim w zagadki. Zaczęli zadawać sobie wzajemnie zagadki, lecz wszystko zgadywali. Wreszcie hobbitowi skończyły się pomysły, więc zapytał po prostu: “Co mam w kieszeni”. Gollum zdenerwował się, że było to nieprzepisowe, i poprosił o trzy próby. Odpowiedział po kolei: nóż, sznurek, nic. Bilbo wygrał i zażądał w zamian wyprowadzenia z jaskini. Gollum był zły, lecz się zgodził. Przed wyjściem chciał zabrać swój skarb. “Był mu potrzebny pierścień, który posiadał czarodziejską moc: kto go wsunął na palec, ten stawał się niewidzialny; można go było dostrzec tylko w pełnym słońcu, a i wtedy nie widziało się jego samego, lecz jedynie cień, zresztą drżący i nikły”. Gollum planował założyć pierścień i zabić Bagginsa, lecz okazało się, że go zgubił. Domyślił się, że to hobbit go odnalazł i ma w kieszeni. Bilbo zrozumiał, że Gollum chce go zabić, ale z ciekawości założył pierścień i stał się niewidzialny. Zaczął bezszelestnie podążać za stworkiem, po czym przeskoczył ponad nim i znalazł się w jednym z korytarzy. Trafił na gobliny, ale cudem udało mu się im umknąć.

Rozdział 6: Z patelni w ogień

Bilbowi udało się wyjść z góry. Na zewnątrz trafił na przyjaciół, którzy planowali powrót do góry i odnalezienie go. Opowiedział im o swoich przygodach, lecz nie wspomniał o pierścieniu. Gromadzie udało się bezpiecznie i krótszą drogą zejść z gór i dostać się na polanę. Tam jednak pojawiło się kolejne niebezpieczeństwo. Usłyszeli wycie nadciągającej watahy wilków. Szybko wspięli się na drzewa. Okazało się, że byli to wargowie – groźne plemię mieszkające na Skraju Pustkowia, sojusznicy goblinów. Wargowie nie dostrzegli krasnoludów, hobbita i Gandalfa. Rozmawiali o śmierci Wielkiego Goblina oraz o planach napadania na wioski i zabijania osadników. W pewnym momencie wargowie odkryli obecność hobbita i jego przyjaciół i chcieli ich dopaść. Gandalf zaczął zapalać szyszki i rzucać nimi w wilki, których futra łatwo zajmowały się ogniem. Odgłosy zamieszania i ujadania wściekłych wargów dotarły aż na szczyt góry, na której siedział Wódz Orłów. Zwołał swoich poddanych i razem wyruszyli zobaczyć, co się dzieje na dole. Orły dotarły w samą porę, gdyż na polanę dotarły już gobliny i zaczęły podpalać drzewa, na których siedzieli nasi bohaterowie. Orły uratowały bohaterów, unosząc ich. Nie chciały z obawy o swoje życie zbliżać się do siedzib ludzkich, ale zgodziły się zanieść ich tak daleko jak mogą, z uwagi na stary dług wdzięczności wobec czarodzieja.

Rozdział 7: Dziwna kwatera

Orły zaniosły ich w nowe nieznane miejsce. Gandalf postanowił ich opuścić, gdyż miał ich przeprowadzić jedynie przez góry. Ale postanowił pozostać jeszcze przez 1-2 dni. Czarodziej zaprowadził ich do Beorna, którego określił jako silnego i umiejącego zmieniać skórę. Ostrzegł towarzyszy, by nie zadawali mu pytań, nie używali słów takich jak „kuśnierz”, „kożuch”, „futro” i „mufka”. Wyjaśnił, że niektórzy uważają, że Beorn zamienia się w niedźwiedzia. Inni, że jest potomkiem pierwszych ludzi. Prowadzi gospodarstwo i rozmawia ze swoimi zwierzętami, nie jada mięsa i nie poluje, hoduje też ogromne pszczoły. Do chaty Beorna najpierw poszedł Gandalf i Bilbo, a dopiero potem stopniowo w trakcie opowieści o przygodach prowadzonej przez Gandalfa nadchodziły krasnoludy. Beorn nie zdenerwował się, że ma wielu gości – tak bardzo zajęła go historia z goblinami. Zaprosił wszystkich do wieczerzy, którą przygotowało jego stado baranów. Podczas posiłku opowiadał im różne historie o dzikich krainach po tej stronie gór i przestrzegł, by w nocy nie opuszczali domu. Później zniknął. W nocy Bilbo słyszał, jak jakieś wielkie zwierzę ociera się o ścianę domu. Rano Beorna i Gandalfa nie było. Gdy czarodziej powrócił, wyjaśnił, że tropił niedźwiedzia i dotarł na skraj rzeki, gdzie ślady się urwały. Beorn pojawił się dopiero kolejnego raka. Był w świetnym humorze. Wyjaśnił, że był na polanie sprawdzić ślady pożaru – przekonał się, że Gandalf nie zmyślił historii. Dowiedział się też, że gobliny, w odwecie za zabicie Wielkiego Goblina, przygotowują obławę na bohaterów i każdego, kto udzieli im pomocy. Beorn, uradowany tym, jak jego goście dopiekli goblinom, podarował gromadzie kucyki i prowiant. Poradził, by uważali, przechodząc przez Mroczną Puszczę, i nic stamtąd nie jedli ani nie pili. Najbardziej przestrzegał przed strumykiem z zaczarowaną wodą. Nakazał, by pod żadnym pozorem nie schodzili ze ścieżki. Po dotarciu nad skraj puszczy, za radą Gandalfa, Krasnoludy odprawiły kucyki, by nie rozgniewać Beorna niezwróceniem mu jego własności, i weszły na ścieżkę prowadzącą przez Mroczną Puszczę. Gandalf pożegnał się i pojechał załatwiać swoje sprawy.

Rozdział 8: Muchy i pająki

Bohaterowie przez wiele dni przemierzali nieprzyjazną puszczę. Ścieżka była wąska, więc szli gęsiego. Stale słyszeli odgłosy różnych stworzeń, a w noce czarne jak atrament widzieli dookoła wiele par oczu. Gdy dotarli do rzeki, udało im się zdobyć łódkę, którą mieli się przeprawić na drugą stronę niebezpiecznej wody. Szyki pomieszał im spłoszony jeleń, który wpadł na nich i sprawił, że Bombur wpadł do zaczarowanej wody i zasnął kamiennym snem. Po kilku kolejnych dniach wędrówki, tym razem utrudnionej, gdyż musieli nieść Bombura, Bilbo wszedł na drzewo, lecz dookoła zobaczył tylko las. Nie wiedział, że znajdują się właśnie w dolinie i nie da się zobaczyć, gdzie kończy się puszcza. Skończyły im się zapasy, a jedynym pozytywem było obudzenie się Bombura, który stracił pamięć o całej podróży. Wygłodzeni i marzący o posiłku podróżnicy ujrzeli nagle światła. Okazało się, że trafili na ucztę leśnych elfów. Chcieli podejść, lecz kiedy elfy ich zobaczyły, w ułamku sekundy zniknęły, a ich pochodnie i ogniska zgasły. Zdarzyło się tak trzykrotnie, a za ostatnim razem gromada rozpierzchła się, nie mogąc się później odnaleźć. Bilbo zmęczony usnął, a wtedy zaatakował go olbrzymi pająk. Bagginsowi udało mu się go zabić swoim mieczykiem, a odtąd nazywał go Żądłem. Nad ranem, gdy się rozjaśniło, ruszył w stronę przyjaciół. Natrafił na nich, uwięzionych przez ogromne pająki. Niewidzialny hobbit, rzucając w pająki kamieniami, odciągnął je od swych towarzyszy, po czym szybko powrócił i starał się ich oswobodzić. Miał jeszcze pięciu krasnoludów do uwolnienia, gdy powróciły pająki. Bilbo powiedział uwolnionym krasnoludom o pierścieniu i swoim planie – ponownie chciał odciągnąć pająki, zaś krasnoludom kazał wydostać resztę i uciekać w przeciwnym kierunku. Plan się powiódł i gromada bezpiecznie umknęła pająkom. Dzięki tej przygodzie krasnoludy nabrały szacunku do hobbita, gdyż zawdzięczały mu życie. Gdy nieco odpoczęli, zorientowali się, że zniknął Thorin – leśne elfy wzięły go w niewolę. Zabrały go do zamku nad rzeką i zaprowadziły przed oblicze króla. Elfy podejrzewały, że krasnoludy chciały ich napaść. Thorin tłumaczył, że byli głodni i chcieli tylko jeść. Niezbyt mu uwierzono i nakazano zamknięcie go w lochu.

Rozdział 9: Beczki

Następnego dnia elfy pojmały resztę gromady, ale Bagginsowi udało się założyć pierścień i zniknął. Poszedł za elfami do ich zamku. Król elfów wypytywał krasnoludy, co robią w jego królestwie. Miał im za złe używanie jego dróg i zakłócanie spokoju dworzan. “Potem kazał zamknąć każdego krasnoluda w osobnej celi, dać wszystkim jeść i pić, lecz nie wypuszczać nikogo za próg, chyba że któryś namyśli się i zechce odpowiedzieć na królewskie pytania. Nie wyjawił krasnoludom, że Thorin także jest jego jeńcem. Dopiero Bilbo wykrył ten sekret“. Przez tydzień lub dwa Baggins ukrywał się w zamku i poznawał panujące tam zwyczaje. Znalazł Thorina tuż przed tym, jak ten chciał się złamać i wyznać królowi prawdę o celu wyprawy. Bilbo obmyślił plan uratowania kompanów. Gdy strażnicy upili się winem i zasnęli, wykradł klucze i uwolnił krasnoludów z ich cel. Następnie, mimo ich protestów, nakazał im wejść do pustych beczek, które elfy zrzucały do rzeki i spławiały do miasta. Sam musiał wyskoczyć wprost do wody, gdyż zapomniał, że sam siebie nie może zamknąć w baryłce.

Rozdział 10: Serdeczne powitanie

Bilbo i krasnoludy ukryte w beczkach płynęli Leśną Rzeką aż do Długiego Jeziora i Miasta na Jeziorze (dawniej zwanego Esgaroth) leżącego nieopodal Samotnej Góry. Niegdyś miasto to było bogate i piękne. Teraz, za sprawą smoka Smauga, było ledwie cieniem siebie z przeszłości. Flisacy ściągnęli beczki na brzeg i poszli ucztować, zaś Bilbo uwolnił przyjaciół. Gromada postanowiła iść do miasta. “U wejścia na most czuwali strażnicy, ale nie pilnowali go zbyt gorliwie, bo od dawna nie było to naprawdę potrzebne. Ludzie znad Jeziora żyli w zgodzie z leśnymi elfami, jeśli nie liczyć drobnych sporów o myto za przeprawę szlakiem rzecznym. Innych sąsiadów w pobliżu nie mieli, toteż młodsi mieszkańcy miasta jawnie powątpiewali o istnieniu jakiegoś smoka w górskiej jamie i śmieli się, kiedy starcy — siwobrodzi dziadkowie i zgrzybiałe baby — opowiadali, że za młodu na własne oczy widzieli smoka przelatującego po niebie. W tej sytuacji nic dziwnego, że wartownicy pili i zabawiali się wesoło przy ogniu w swojej budzie, tak że nie słyszeli hałasu, jaki towarzyszył wyładunkowi krasnoludów, ani też kroków czterech zwiadowców. Zdumieli się bardzo, kiedy Thorin Dębowa Tarcza stanął w progu”. Thorin kazał siebie i towarzyszy zaprowadzić do władcy tego miasta, gdzie oznajmił, że nazywa się Thorin, syn Thraina, który był synem Throra, królującego pod Górą. Miasto natychmiast obiegła wieść o powrocie krasnoludów, prawowitych właścicieli góry. Przyjęto ich z honorami i udzielono im pomocy, której potrzebowali po długim czasie bez jedzenia i okropnej podróży w beczkach. Po dwóch tygodniach spędzonych w Mieście na Jeziorze, krasnoludy i Bilbo wyruszyli w stronę Góry.

Rozdział 11: Na progu

W krasnoludach upadł duch walki, gdy zobaczyli zrujnowaną dolinę Dal. Bilbo natomiast miał w sercu wiele otuchy i zaproponował poszukiwanie sekretnych drzwi, o których mowa była w mapie Gandalfa. Udało im się je odnaleźć, lecz były zamknięte i niemożliwe do otworzenia. Znów z pomocą przyszedł Bilbo, który wydedukował ze wskazówki odczytanej przez Elronda, że do wejścia potrzebne jest stukanie drozda i promyk słońca. Mieli także klucz dany im przez Gandalfa. Samotna Góra stanęła przed nimi otworem.

Rozdział 12: Na zwiadach w obozie wroga

Bilbo wszedł do środka góry. Początkowo przez chwilę towarzyszył mu Balin, lecz szybko wrócił na zewnątrz. Baggins założył pierścień i zaczął bezszelestnie schodzić niżej. Był już innym hobbitem niż na początku wyprawy – kiedyś nie ruszał się z domu bez chustki do nosa, zaś teraz radził sobie w najcięższych warunkach. Udało mu się dotrzeć do najniższej komnaty, która jaśniała czerwoną poświatą. Blask ten bił od Smauga. “Oto leży tu olbrzymi, czerwonozłocisty smok, pogrążony w głębokim śnie; z paszczy i z nozdrzy dobywa się pomruk i kłęby dymu, lecz podczas snu potwora ogień ledwie się tli w jego wnętrznościach. Pod nim, nakryte jego cielskiem i wielkim zwiniętym ogonem, a także wszędzie dokoła rozsypane po ziemi i ginące w ciemnościach, piętrzą się niezliczone drogocenne przedmioty, złotosurowe i kute, rzadkie kamienie i klejnoty, srebro czerwieniejące w rdzawym świetle”. Bilbo wziął jeden z pucharów i powrócił do przyjaciół, wywołując ich ogromną radość. Jednak smok, gdy się zbudził, zauważył brak  pucharu. Wściekły Smaug wyleciał ze skały, by odnaleźć i zabić złodzieja. Dzięki przytomności hobbita gromada schowała się w skale tuż przed atakiem potwora. Krasnoludy zdały sobie sprawę, że kwestia rozprawienia się ze Smaugiem była najsłabszą częścią planu. Bilbo ponownie się zakradł do komnaty, lecz smok jedynie udawał że śpi i wyczuł jego zapach, choć nie mógł go dostrzec. Na pytanie, kim jest, Bilbo zaczął wymieniać swoje zasługi (“Jestem ten, który chodzi po świecie niewidzialny. Jestem znalazcą tropów, przecinaczem pajęczyn, posiadaczem ostrego żądła. Wybrano mnie ze względu na szczęśliwą liczbę. Jestem ten, który żywcem grzebie przyjaciół i tropi ich, a potem znów żywych wyciąga z wody. Pochodzę z dna worka, ale nikomu nie udało się nakryć mnie workiem. Jestem przyjacielem niedźwiedzi i gościem orłów, zdobywcą pierścienia i wybrańcem szczęścia. Jestem też mistrzem w jeździe na baryłce”). Było to dla Smauga zagadką, ponadto był zaintrygowany – nigdy nie czuł zapachu hobbita i nie wiedział, z kim ma do czynienia. Wdali się w rozmowę, podczas której Smaug zasiał w Bilbie niepokój co do uczciwości krasnoludów, zaś hobbit sprowokował próżnego smoka do pokazania pancerza z diamentów chroniącego jego pierś i brzuch. Bilbo zauważył spory płat nieosłoniętego ciała pod lewą piersią. Później ledwo umknął przed smokiem. Na zewnątrz miał wrażenie, że podsłuchuje go drozd, zaś krasnoludy wytłumaczyły mu, że niegdyś drozdy były przyjaciółmi ludzi z Dali, którzy rozumieli ich mowę. Później rozmawiali o skarbach wewnątrz góry, z których najpiękniejszy był arcyklejnot – “wielki, drogocenny biały kamień, który krasnoludy znalazły pod korzeniami Góry i nazwały jej sercem – Arcyklejnot Thraina”. Wtedy smok zaatakował skałę. W parę chwil przed atakiem Bilbo nakazał zamknąć sekretne drzwi. Gromada została uwięziona wewnątrz góry, a Smaug poleciał ukarać ludzi Miasta nad Jeziorem za pomoc krasnoludom.

Rozdział 13: Smauga nie ma w domu

Podczas gdy Smaug był nieobecny, gromada zeszła do komnaty. Krasnoludy czekały u góry, zaś Bilbo zaczął chodzić wśród skarbów i odnalazł arcyklejnot, który przyciągał go z niezwykłą siłą. Schował drogocenny klejnot do kieszeni, myśląc, że to będzie część łupu przypadająca na niego. Gdy zgasła mu pochodnia, wpadł w panikę i krasnoludy ruszyły mu na pomoc. Później zaczęły przeszukiwać pieczarę, zaś Thorin skupił się na szukaniu arcyklejnotu. Następnie przez plątaninę korytarzy wyszli z góry głównym wyjściem. Pomaszerowali dalej i schronili się w dawnej strażnicy.

Rozdział 14: Ogień i woda

Ludzie z Miasta nad Jeziorem widzieli rozbłyski na Górze. Gdy Smaug zaatakował miasto, uciekli na wyspę i zniszczyli mosty. “Przeciwnicy byli na wyspie otoczonej głęboką wodą — zbyt głęboką, czarną i zimną jak na gust smoka. Gdyby się w niej zanurzył, buchnęłaby para i na wiele dni zaległaby całą okolicę. Lecz jezioro było potężniejsze od Smauga: zanimby je przepłynął, ugasiłoby jego płomienie”. Potwór wrócił nad miasto i zaczął je niszczyć, zionąc ogniem.  

Hobbit streszczenie szczegolowe dokladne bard Smaug drozd

Mężczyzna wycelował w odsłonięte miejsce i zabił Smauga, następnie wskoczył do wody, by uciec przed upadającym ciałem potwora. Mieszkańcy zdecydowali, że jego oddanie, spokój i opanowanie były wzorem i Bard powinien zostać nowym władcą. Uradowali się na wieść o tym, że przeżył.

Hobbit streszczenie szczegolowe bard zabil smoka Smauga

Natychmiast jednak dotychczasowy władca, by odwrócić uwagę od bohaterskiego czynu Barda, skierował gniew ludzi na krasnoludy, jako tych, którzy zbudzili smoka ze snu i doprowadzili do zniszczenia miasta. Bard nie widział sensu oskarżania gromady, wolał zająć się organizowaniem pomocy dla ludzi z miasta, szczególnie tych, którzy stracili domy tuż przed nastaniem zimy. Zauważył, że ludzie mówią ciągle o skarbach i o odszkodowaniu, jakie im się należy. Na pomoc przybyły też elfy. Wkrótce mężczyźni wraz z armią elfów mieli wyruszyć pod górę.

Rozdział 15: Chmury się zbierają

Do Bilba i krasnoludów przyleciał drozd. Nikt z gromady nie potrafił go zrozumieć, więc ptaszek poszukał pomocy u kruka Roaka, który przetłumaczył słowa drozda. Powiadomił ich o śmierci Smauga i ostrzegł o ludziach z miasta, którzy nadciągają, by przejąć skarby. „Jeśli chcecie posłyszeć moja radę, ufajcie nie władcy Miasta na Jeziorze, lecz raczej temu człowiekowi, który strzałą z łuku zabił smoka. To Bard z rodu Giriona, pana doliny Dal, mąż ponury, lecz uczciwy. Po długich wiekach nieszczęść doczekamy się znów pokoju między krasnoludami, ludźmi i elfami. Ale może to was kosztować dużo złota!”. Jego słowa wywołały złość Thorina, który podziękował ptakowi i poprosił go o dalsze wiadomości oraz powiadomienie swojego kuzyna Daina z Żelaznych Wzgórz. Krasnoludy zaczęły umacnianie głównych wrót i gromadzenie zapasów żywności. Po kilku dniach przybyły oddziały ludzi i elfów. Do negocjacji z Thorinem wystąpił Bard: „Jestem Bard, z mojej to ręki zginął smok i dzięki mnie wasz skarb został odzyskany. Czy to was nie obchodzi? Co więcej, jestem prawowitym potomkiem i dziedzicem Giriona z Dali, a w waszym skarbcu są między innymi także bogactwa złupione ongi przez Smauga w jego pałacach i mieście. Czy o tym nie godzi się porozmawiać? Ponadto w ostatniej bitwie Smaug zburzył domy ludzi z Esgaroth, a ja dotychczas jeszcze należę do poddanych władcy. W jego więc imieniu pytam, czy nie pomyśleliście o niedoli i nędzy ludzi znad Jeziora? Oni pomogli wam w ciężkiej chwili, wy zaś, miast dobrem za dobro odpłacić, ściągnęliście na nich nieszczęście, choć wiem, że nie chcieliście tego”. Jednak serce Thorina ogarnęła chciwość. Odparł, że złotem krasnoludów nie można płacić za winy Smauga i nie będzie negocjować z ludźmi, którzy okupują wejście do zamku. Kolejny posłaniec zażądał dwunastej części skarbu dla Barda, zaś Thorin dał się wyprowadzić z równowagi i wysłał strzałę, która trafiła w tarczę posłańca. Ogłoszono oblężenie góry.

Rozdział 16: Nocny złodziej

Wewnątrz góry Thorin stale szukał arcyklejnotu mającego dla niego niezwykłą wartość. Kruk Roak przyniósł wieści, że kuzyn Dain jest o dwa dni marszu od góry: „Nie mogą jednak dotrzeć pod Górę niepostrzeżenie – powiedział Roak. – Obawiam się, że w dolinie dojdzie do bitwy. Nie wydaje mi się to wcale pomyślne. Chociaż to bardzo bitne plemię, nie zdołają przecież pokonać armii, która was oblega. A nawet gdyby zwyciężyli, co na tym zyskacie? Wkrótce za nimi nadejdzie zima i śniegi. Jak się tutaj wyżywicie bez pomocy życzliwych sąsiadów? Smoka już nie ma, ale bogactwa mogą się stać waszą zgubą”. Thorin jednak był zacięty. Bilbo postanowił działać. Zmienił na warcie Bombura, po czym potajemnie zszedł po linie i poszedł do obozu elfów i ludzi. Tam kazał się zaprowadzić do Barda. Ostrzegł go przed nadciągającą armią krasnoludów i ofiarował mu arcyklejnot, by pomógł w negocjacjach. Zapewnił, że zrzeka się swojego udziału w łupach, czym zyskał podziw Króla Elfów i Barda. Zaproponowali mu, by został z nimi, ale  hobbit nie chciał opuszczać krasnoludów, nawet pomimo kary, którą pewnie przyjdzie mu ponieść za oddanie drogocennego kamienia.

Rozdział 17: Chmury pękają

Nazajutrz Bard ponownie przystąpił do negocjacji, żądając dwunastej części złota w zamian za arcyklejnot. Zszokowany Thorin zapytał, skąd Bard go ma, a wówczas Bilbo przyznał się, że to on przekazał mu klejnot. Wściekły Thorin rzucił się na hobbita.

Bilbo Baggins hobbit arcyklejnot Thorin Gandalf

Hobbit wyjaśnił, że obiecano mu czternastą część skarbu, i wziął właśnie arcyklejnot. Teraz zrzeka się swojego udziału w zamian za pokój. Thorin zgodził się na te warunki. Bilbo odszedł, mając za nagrodę tylko złotą zbroję elfów, którą wcześniej mu podarowano. „Precz stąd! – odkrzyknął Thorin. – Masz na sobie zbroję wykutą przez moje plemię, ale nie jesteś jej godzien. Tej zbroi żadne ostrze nie przebije, jeśli jednak się nie pospieszysz, puszczę ci strzałę w kudłate pięty. Umykaj, a żywo!”. Thorin jednak nie zamierzał dotrzymać pokoju. Czekał, aż jego kuzyn nadejdzie, by później otoczyć ludzi i elfy. Jednak niespodziewanie okazało się, że nadciągają gobliny z wargami, by zaatakować Górę. Rozpoczęła się bitwa pięciu armii. Krasnoludy, ludzie i elfy, chcąc nie chcąc, zjednoczyli siły. Gdy siły goblinów okazały się przeważające, z odsieczą znów przyszły orły. Niczego więcej Bilbo nie pamiętał, gdyż uderzony kamieniem stracił przytomność.

Rozdział 18: Droga powrotna

Gdy Bilbo się ocknął, okazało się, że wszyscy go szukają. Bitwa była krwawa, mało kto uszedł bez szwanku. Thorin ucierpiał tak bardzo, że umierał. Przed śmiercią powiedział: „Odchodzę do wielkiego domu, by zasiąść wśród przodków i oczekiwać, aż świat się odrodzi. Porzucam srebro i złoto idąc do krainy, gdzie te skarby nie mają wartości, chcę tedy rozstać się z tobą w przyjaźni i dlatego odwołuję wszystko, co powiedziałem i uczyniłem tam, u Głównej Bramy. Więcej dobrego tkwi w tobie, niż sam się domyślasz, synu miłego Zachodu. Masz odwagę i rozum połączone ze sobą we właściwej mierze. Świat byłby weselszy, gdyby więcej jego mieszkańców tak jak ty ceniło dobre jadło, zabawę i śpiew wyżej niż górę złota. Ale jakikolwiek jest ten świat – smutny czy wesoły – ja muszę go już opuścić. Żegnaj!”. Okazało się, że orły bardzo pomogły w bitwie, a na koniec przybył Beorn w skórze niedźwiedzia, dzięki któremu wygrano. Thorina pochowano z arcyklejnotem na piersi, zaś Bilbo szykował się do powrotu do domu, otrzymawszy uprzednio od Barda dwie skrzynki – ze złotem i srebrem. Hobbit nie chciał nic więcej, bojąc się, że przysporzą mu więcej problemów w podróży. Wyruszył wraz z Gandalfem, elfami i Beornem, którzy odłączali się po drodze. Obchodząc puszczę dookoła, Gandalf i Baggins bezpiecznie dotarli do elfów.

Rozdział 19: Ostatni akt

Bilbo był niezwykle zmęczony, więc ich historie opowiadał Gandalf. „Z kilku słów, które czarodziej rzucił Elrondowi, Bilbo dowiedział się, gdzie bywał Gandalf. Okazało się, że uczestniczył w wielkiej naradzie dobrych czarodziejów, mędrców i mistrzów białej magii i że wreszcie udało im się wypędzić Czarnoksiężnika z jego mrocznej fortecy w południowej części Puszczy”. Niedaleko miejsca, gdzie trolle zamieniły się w kamienie na początku ich podróży, odnaleźli ich złoto. Bilbo jednak nie chciał go tykać: „Mam dość bogactw, starczy mi do końca życia – powiedział Bilbo, gdy wydobyli złoto. – Weź je sobie, Gandalfie. Ty na pewno potrafisz je zużyć najlepiej”. Gandalf jednak nalegał, by hobbit zabrał swoją część. Wreszcie dotarli do Pagórka. Okazało się, że w jego domu trwa licytacja i wyprzedawane są jego sprzęty! Uznano go za zmarłego. „Kuzyni Bilba, Bagginsowie z Sackville, właśnie mierzyli pokoje, żeby się przekonać, czy zmieszczą tu wygodnie własne meble. Słowem, Bilba uznano za nieboszczyka, a nie każdy z obecnych, którzy zapewniali go, że cieszą się z pomyłki, cieszył się szczerze”. Bilbo chciał odzyskać meble i sprzęty, jednak musiał je odkupić. Ponadto stracił reputację dobrego hobbita – już nie było wiadomo, czego się po nim spodziewać. Sam zaś był zadowolony. „Miecz powiesił nad kominkiem, zbroję ustawił w sieni, a potem nawet oddał do muzeum. Złoto i srebro wydał przeważnie na prezenty, niekiedy praktyczne, a niekiedy fantastyczne – temu może należy w pewnym stopniu przypisać miłość siostrzeńców i siostrzenic. Czarodziejski pierścień zachował w ścisłej tajemnicy, bo posługiwał się nim przede wszystkim wtedy, gdy zjawiali się niepożądani goście”. Zaczął pisać wiersze i spisywać swoje wspomnienia z wyprawy, które zatytułował „Tam i z powrotem – wakacje pewnego hobbita”. Pewnego dnia odwiedzili go Gandalf i Balin. Wszystko w Mieście nad Jeziorem toczyło się dobrze, Bard był świetnym władcą, a między ludźmi, elfami i krasnoludami panuje pokój.

Hobbit zakonczenie

By sprawdzić swoją wiedzę z powieści „Hobbit czyli tam i z powrotem”, kliknij poniżej: