Ocieplenie klimatu nie jest mitem. W mediach i świecie polityki trwa burzliwa dyskusja na temat tego, czy rzeczywiście działalność ludzi ma negatywny wpływ na naszą planetę. Wiele osób głośno neguje opinie naukowców, że wzrost temperatury wywołany jest zwiększoną w ostatnich dziesięcioleciach emisją CO2, a przemiany klimatyczne tym spowodowane są zjawiskiem wysoce niepożądanym. Politycy, narzekając na silne opady śniegu bądź mróz, notorycznie mylą pogodę z klimatem, zaś interesy ekonomiczne wielu państw są przyczyną ignorowania konieczności wprowadzania zmian.
Jaka jest więc prawda? Gdzie szukać wiarygodnych informacji? Jak interpretować to, co obecnie dzieje się z naszą planetą? Zacząć należy od zrozumienia podstawowych terminów. Wielu ludzi myli pojęcia klimatu i pogody. Widząc ujemne temperatury za oknem bądź obfite opady śniegu, stwierdzają niemądrze: „No i gdzie to ocieplenie? Przecież jest zimno!”. Niestety zdarza się to również głowom państw i można się tylko domyślać, czy jest to wynik niezrozumienia, czy też forsowania własnych interesów.
Pogoda to stan atmosfery w danej chwili. Obserwowane przez nas opady deszczu lub ich brak, poziom temperatury, opady śniegu lub burze, prędkość i kierunek wiatru, ciśnienie atmosferyczne – to są elementy, którymi posługujemy się, by opisać pogodę. Co ważne, pogoda może być bardzo zmienna – pięć stopni różnicy pomiędzy porankiem a popołudniem nie ma dla nas większego znaczenia. Klimat natomiast jest uśrednionym po kilkudziesięciu latach stanem parametrów pogody na danym obszarze. Do klimatu należą również określone sekwencje pogodowe, np. w przypadku Polski jest to następowanie po sobie czterech pór roku: zimy, wiosny, lata i jesieni. Wspomniane wcześniej pięć stopni w przypadku klimatu ma ogromne znaczenie – gdy temperatura na Ziemi była o tę wartość niższa, na naszej wysokości geograficznej znajdowała się pokrywa lodowa o grubości nawet dwóch kilometrów. W związku z tym patrząc za okno i komentując pogodę, nie możemy wyciągać wniosków dotyczących klimatu (no chyba, że zauważymy, że zasadzona w ogrodzie palma ma się świetnie, pole za domem zmieniło się w sawannę, bądź sąsiad zbiera plony z bananowców i innych roślin tropikalnych 😉 ) .
Następna jest kwestia efektu cieplarnianego. Atmosfera naszej planety w uproszczeniu działa jak szklarnia – podnosi temperaturę na Ziemi. Według szacunków efekt cieplarniany sprawia, że temperatura Ziemi jest o 20-34 stopnie wyższa, niż byłaby w przypadku jego braku. Na różnych wysokościach rozproszone są gazy, które mają na to wpływ, przy dodatkowym działaniu konwekcji (przekazywania ciepła), chmur i innych zjawisk. Niektóre z gazów mają pochodzenie całkowicie naturalne (jak para wodna), inne występują naturalnie oraz z powodu działalności człowieka (jak dwutlenek węgla), bądź są całkowicie sztucznego pochodzenia (jak freony czyli gazy przemysłowe odpowiadające za powiększanie się dziury ozonowej). W wyniku ich działania następuje skumulowanie na Ziemi ciepła pochodzącego z promieniowania słonecznego – i jest to całkowicie naturalny proces. Problem pojawia się wtedy, kiedy równowaga tych gazów zostaje zaburzona – zwiększenie w atmosferze ilości m. in. CO2 i metanu sprawia, że temperatura atmosfery podnosi się szybciej, co ma ogromny wpływ na klimat i wywołuje szereg negatywnych skutków.
Kolejne ważne pojęcie to globalne ocieplenie – zjawisko podwyższenia średniej temperatury atmosfery oraz oceanów, które obserwuje się od połowy XX wieku, przy równoczesnym ochłodzeniu stratosfery (drugiej od powierzchni planety warstwy atmosfery), zaburzające równowagę radiacyjną Ziemi i prowadzące do jej ocieplenia w przyszłości.
Pomiary, którymi dysponujemy, odnoszą się do okresów 1850–1900 i 2003–2013. Wynika z nich, że wzrost średniej temperatury wyniósł 0,78 (od 0,72 do 0,85)°C. Prognozy zaś sugerują, że według różnych scenariuszy i modeli, wzrost w kolejnym stuleciu wyniesie od 1,1 do nawet 6,4 °C, co może wywołać skutki o kolosalnym znaczeniu.
Jednak dla wielu ludzi podwyższenie średniej temperatury planety nie jest żadnym dowodem potwierdzającym negatywny wpływ działalności człowieka. Według nich w przeszłości następowały po sobie okresy cieplejsze i chłodniejsze, i jest to cykl zupełnie naturalny. Mają oni po części rację – rzeczywiście historia pokazuje naprzemienne cieplejsze i chłodniejsze okresy. Jednak zmiany, które obserwowane są od osiemnastowiecznej rewolucji przemysłowej mają znacznie większe przyspieszenie, którego szczyt następuje w ostatnich dziesięcioleciach:

Co wpływa na tak znaczny wzrost? Według badań obecny stan czynników naturalnych (takich jak aktywność wulkanów, zjawiska astronomiczne i pływy oceaniczne) sugerowałby raczej lekkie ochładzanie się Ziemi. Co więcej, aktywność słoneczna, która wydaje się być najważniejszym czynnikiem naturalnego pochodzenia, w ostatnim pięćdziesięcioleciu spadła, zaś tempo podwyższania się średnich temperatur wzrosło. Nastąpił natomiast gwałtowny skok emisji dwutlenku węgla oraz innych gazów, takich jak metan, podtlenki azotu czy aerozole siarkowe, co spowodowane jest między innymi rozwojem przemysłu, zmianami użytkowania terenu, masową hodowlą zwierząt i rozwojem transportu.
Według IPCC (Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych), wspartego przez różne stowarzyszenia i akademie naukowe (w tym wszystkie narodowe akademie nauk ośmiu państw z najbardziej rozwiniętym przemysłem):
- Wpływ człowieka na klimat jest oczywisty. Świadczą o tym rosnące koncentracje gazów cieplarnianych w atmosferze, dodatnie wymuszanie radiacyjne, obserwowane ocieplenie i zrozumienie systemu klimatycznego.
- Jest niezwykle prawdopodobne [zgodnie z konwencją przyjętą w raporcie oznacza to prawdopodobieństwo 95%–100%], że człowiek wpłynął w sposób dominujący na obserwowane od połowy XX wieku ocieplenie.
Stąd właśnie działania takie jak Ramowa konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (1997), Protokół z Kioto (2005) czy późniejsze Porozumienie Paryskie (2015), które mają na celu międzynarodową współpracę dotyczącą ograniczenia emisji gazów cieplarnianych odpowiedzialnych za globalne ocieplenie. Jest to jednak póki co zbyt mało. Pamiętać należy, że za połowę emisji dwutlenku węgla na świecie odpowiadają trzy państwa: Chiny (27,5%), Stany Zjednoczone (16,9%), oraz Indie (5,9%). Jeśli zaś spojrzymy na ilość emitowanego dwutlenku węgla na osobę, okaże się, że w Indiach jest to rocznie 1,7 tony, w Chinach 7,3, a w Stanach Zjednoczonych aż 19,1. W Polsce zaś, odpowiedzialnej za 0,9% światowej emisji każda osoba średnio rocznie produkuje 8,2 tony, czyli więcej niż przeciętny Chińczyk… Przodują zaś w tej statystyce głównie państwa, których gospodarka opiera się na wydobyciu ropy naftowej, czyli Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Arabia Saudyjska.
Dlatego nie należy zrzucać odpowiedzialności na innych, lecz wspólnie działać na rzecz czystszego, a przez to bezpieczniejszego w przyszłości środowiska. Każde państwo i każdy człowiek mają tutaj do odegrania swoją rolę. My: ograniczając zużycie wody, prądu i surowców, trzymając w ryzach swoje tendencje konsumpcjonistyczne (np. zbyt częste zastępowanie sprawnych telefonów nowszym modelem) oraz wybierając możliwie najbardziej ekologiczny styl życia i przemieszczania się, rządy zaś: wprowadzając kompleksowe działania ograniczające emisję dwutlenku węgla, przechodzenie na odnawialne źródła energii, ochronę terenów zielonych, redukcję zanieczyszczeń pochodzących z transportu czy promowanie sprzyjających ekologii rozwiązań w budownictwie.
Jednak zarówno kraje, które dzięki rozwiniętemu przemysłowi, wydobyciu ropy naftowej lub rozdmuchanemu konsumpcjonizmowi są głównymi emitentami CO2, jak i te państwa, które dopiero się rozwijają i inwestują w przemysł, nie są zbyt chętne do wprowadzania zmian. Warto wspomnieć, że decyzją prezydenta Donalda Trumpa Stany Zjednoczone 1 czerwca 2017 roku wycofały się z paryskiego porozumienia klimatycznego. Również przedsiębiorstwa paliwowe bronią się przed ograniczeniami, wydając miliony dolarów na promowanie poglądów negujących globalne ocieplenie i dyskredytując badania naukowców – zagrożone są bowiem ich zyski. Do tego dodajmy wypowiedzi polityków i dziennikarzy, choćby te z naszego podwórka:
- Jak sobie pomyślę, że płacimy za »globalne ocieplenie« i popatrzę za okno to mnie trafia szlag – A. Duda
- To globalne ocieplenie trochę za daleko zaszło. Jutro w nocy -17 – R. Petru
- A ja lubię globalne ocieplenie i chętnie finansowałbym jego postęp. Winorośla i palmy w Polsce? Super! – R. Giertych
- Składam solenne wiosenne zobowiązanie. W tym roku w końcu zadbam o produkcję dwutlenku węgla. Wolę wierzyć radykalnym lewakom lansującym tezy, wedle których to człowiek powoduje efekt cieplarniany, więc wszyscy tworzymy globalne ocieplenie. Ja, po tej zimie, zamierzam dołączyć do tej wspólnej sprawy – D. Zdort
- Odczepcie się od naszych elektrowni, przemysłu, samochodów, żarówek i komputerów. Spadajcie na bambus, gdzie wasze miejsce, i najlepiej już stamtąd nie schodźcie. Zwłaszcza, że to wasze środowisko naturalne – Ł. Warzecha
- Cała ludzka emisja CO2 to to jest mniej niż jeden wulkan, a wulkanów na Ziemi dymiących mamy kilka tysięcy – W. Cejrowski
- Dwutlenek węgla nie może być szkodliwy, skoro spożywamy go w napojach gazowanych – Z. Ziobro
- Dwutlenek węgla emitowany w Polsce jest gazem życia dla żywych zespołów przyrodniczych – J. Szyszko
- W tej chwili większość już uczonych mówi, że globalne ocieplenie, jeśli w ogóle istnieje, nie ma nic wspólnego z działalnością człowieka – J. K. Mikke
- Użytkowanie własnych zasobów naturalnych, czyli w przypadku Polski węgla, i opieranie na tych zasobach bezpieczeństwa energetycznego nie stoi tym samym w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w dziedzinie ochrony klimatu – A. Duda
Powyższe stwierdzenia (a czasami ironiczne przytyki) pokazują więc, jakimi ignorantami świadomie lub nieświadomie bywają ludzie, którzy dla społeczeństwa stanowią autorytet. Skoro najważniejsze osoby w państwie, prezydent, politycy i znani dziennikarze wbrew opiniom naukowców twierdzą, że globalne ocieplenie to mit bądź pozytywne zjawisko, zaś wszyscy, którzy zwracają uwagę na konieczność zmian nazywani są eko-oszołomami, trudno się dziwić, że przeciętny człowiek może czuć się zmanipulowany. Warto mieć tego świadomość i w poszukiwaniu informacji opierać się na źródłach prezentujących dowody naukowe a nie opinie, takich jak portal naukaoklimacie.pl tworzony przez naukowców zajmujących się tym tematem. Redakcję stanowią między innymi prof. dr. hab. Szymon Malinowski – fizyk atmosfery, specjalista z zakresu fizyki chmur i opadów oraz modelowania numerycznego procesów atmosferycznych, dr Aleksandra Kardaś, fizyczka atmosfery, popularyzatorka nauki i autorka „Książki o wodzie”, Marcin Popkiewicz, fizyk jądrowy, przedsiębiorca, dziennikarz, autor książek „Świat na rozdrożu”, „Rewolucja energetyczna. Ale po co?” i portalu „Ziemia na rozdrożu” oraz Anna Sierpińska, popularyzatorka nauki o specjalizacji: wpływ zmiany klimatu na środowisko przyrodnicze.
Na koniec coś, co może być wykorzystane w dyskusji z osobami kategorycznie twierdzącymi, że „nie ma żadnego globalnego ocieplenia”. Strona naukaoklimacie.pl podaje dziesięć najważniejszych dowodów na to, że globalne ocieplenie jest faktem.
- Wzrastają temperatury powietrza nad lądami.
- Wzrastają temperatury powietrza nad morzami.
- Rosną temperatury powierzchni morza.
- Rosną temperatury troposfery mierzone za pomocą satelitów przez ostatnich 50 lat.
- Wzrasta energia wewnętrzna zmagazynowana w oceanach w postaci ciepła.
- Rośnie średni poziom mórz, co mierzone jest od 1870 roku.
- Rośnie wilgotność powietrza.
- Spada masa lodowców i lądolodów.
- Spada powierzchnia pokrywy śnieżnej na północnej półkuli Ziemi.
- Spada powierzchnia lodu morskiego w Arktyce, co mierzone jest od 1979 roku.